Rok 1969. Jeanne van Tol pracowała w Rzymie w pałacu Doria Pamphili na ulicy Santa Maria dell’ Anima, tuż za placem Piazza Nawona i słynną fontanną Berniniego. W ośrodku dokumentacyjnym episkopatu holenderskiego IDOC była najważniejsza.
Razem z Jerzym Turowiczem z Krakowa i Julkiem Eską z Więzi, wybitnymi pośród wybitnych, znalazłem się tam w czasie Synodu Watykańskiego II i w IDOC’u szukaliśmy wiedzy i informacji.
Poszedłem. Szefa nie było, więc skierowano mnie do Jeanne van Tol...
Po pięciu różach pojechaliśmy do Monte Cassino. Zaproponowałem Jeanne małżeństwo.
To był początek ...
.........
L’an 1969. Jeanne van Tol travaille à Rome. Le palais Doria Pamphilj se trouve à Rome, via Santa Maria dell’Anima, juste derrière la Piazza Navona et sa célèbre Fontaine Bernini. Le palais abrite un centre de documentation conciliaire hollandais IDOC, dans lequel elle est la plus importante.
Avec Jerzy Turowicz de Cracovie et Juliusz Eska de Więź, illustres parmi les illustres, je m’y suis trouvé pendant le Synode des Evêques, et nous cherchions à l’IDOC à nous documenter et à savoir.
J'y suis allé. Le chef étant absent, on me dirige vers Jeanne van Tol…
Après cinq roses nous sommes allés à Monte Cassino. J’ai proposé le mariage à Jeanne.
Tel fut le début …
13 kwiecień 1970. Z Rzymu wróciłem do Warszawy przejęty i pełen niepokoju. Czy Jeanne propozycję przyjmie ? Sytuacja była niebanalna…
W Częstochowie, rodzice dali mi to, co uznali za najlepsze: wychowanie dość typowe dla średnio zamożnych inteligentów katolickiego kraju. Byli religijni bez fanatyzmu, postępowi, szanowali polską tradycję wierności Ojczyźnie, uznawali za oczywiste normy życia społecznego, chodzili do kościoła, ale krytycznie patrzyli na niektóre zachowania księży.
W Warszawie wszedłem do środowiska miesięcznika Więź, założonego przez Tadeusza Mazowieckiego i łączącego postępowych katolików. Chcieli oni budować społeczeństwo otwarte na odnowę Kościoła, zmagając się jednocześnie z ustrojem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, narzuconym przez historię, absurdalnym i ograniczającym postawowe prawa obywateli.
Po stronie Rzymu i Amsterdamu, Jeanne niosła odmienne doświadczenia. W katolickiej i protestanckiej Holandii współżycie religijne obu wspólnot jest w narodowej tradycji znaczone konfliktami. Miały one dla jej wczesnej młodości szczególne konsekwencje. Wojna i im nie oszczędziła udręk. Głód, włóczęga w poszukiwaniu miejsca i chleba dotykały Holendrów. W Polsce nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Z pięciorgiem dzieci (dwóch braci i trzy siostry), Jej rodzice, podobnie jak moi, chodzili do kościoła, Jeanne wcześnie interesowała się sprawami wiary, odnową Kościoła i ruchem ekumenicznym.
W ten sposób odczuwam bagaż wychowania i tradycji, które przywiozłem do Rzymu, i które niosła w sobie Jeanne, w chwili naszego watykańskiego spotkania. Ważna jest także, nie tylko dla nas obojga, konfrontacja powszechnego zniewalania społeczeństwa polskiego przez reżim PRL-u z zachodnią demokracją. Wtedy, i w jakiś sposób jeszcze i teraz, wszystkie nasze rozmowy dotyczą spraw wiary i miłości, szacunku dla drugiego człowieka.
Dlatego kocham Jeanne tak bardzo.
13 avril 1970. Après Rome, je suis rentré à Varsovie impressionné et inquiet. Est-ce que Jeanne accepterait ma proposition ? La situation n’était pas banale.
A Częstochowa, mes parents m’avaient donné le meilleur : une éducation typique pour les gens cultivés d’un pays catholique, modérément riches. Religieux sans être fanatiques, ils acceptaient le progrès, ils respectaient les traditions polonaises de la fidélité à la Patrie, ils suivaient les normes de la vie en société, ils allaient à la messe mais observaient d’un œil critique certains comportements des prêtres.
A Varsovie, j’ai rejoint le collectif du mensuel Więź, fondé par Tadeusz Mazowiecki et composé de catholiques progressistes. Ils voulaient bâtir une société ouverte au renouveau de l’Eglise, tout en affrontant le régime „socialiste” de la République Populaire de Pologne, imposé par l’histoire, absurde, piétinant les droits élémentaires des citoyens.
Côté Rome et Amsterdam, Jeanne portait des expériences différentes. Entre le catholicisme de sa famille et le protestantisme de la tradition hollandaise des conflits sont fréquents, ce qui trouva, dans sa jeunesse, une expression singulière et intéressante. Ses parents, aisés, avaient fort à faire avec leurs cinq enfants (deux frères et trois sœurs), et la seconde guerre mondiale apporta, à eux aussi, de la faim et de la misère, dont les Polonais ne se rendaient pas suffisamment compte; tout comme les Hollandais ignoraient le quotidien du Rideau de Fer. Les van Tol, comme les Bukowski, étaient pratiquants; encore jeune, Jeanne s’intéressait à la religion, au mouvement œcuménique.
C’est ainsi que je ressens le bagage de l’éducation et de la tradition que j’avais emmené à Rome, et que portait Jeanne rencontrée en fait au Vatican II. J’ajoute une certaine importance que relève notre rencontre, de la confrontation du contrôle absolu de la société par le régime en Pologne et de la démocratie occidentale. En ce temps-là, et d’une certaine façon encore maintenant, toute notre préoccupation tournait et tourne toujours autour de la foi et de l’amour et du respect pour l’autre.
Nous en parlons avec Jeanne, et c’est pour cela que je l’aime.
1 sierpień 1970 - Kościół Obrechtkerk w Amsterdamie
Przy ołtarzu Juliusz Bukowski mówi modlitwę Ojcze Nasz
Celebrans: O. Edward Schillebeeckx, znany teolog holenderski
Marta Gołębiewska-Gieorgica, moja siostra
Bernardus van Tol, ojciec Jeanne
Ben van Tol, jego syn
Hendrika van Tol, matka Jeanne
Jan van Tol, ich syn
Gerda van Tol, żona Bena
Elly Soeting, żona Jana
Amsterdam, le 1 aôut 1970 - église Obrechtkerk
A l'autel Juliusz Bukowski prononce leNotre Père
Officiant, le Père Schillebeeckx, théologien hollandais bien connu
Marta Gołębiewska-Gieorgica, ma soeur de Pologne
Bernardus van Tol, le père de Jeanne
Ben van Tol, son fils
Hendrika van Tol, la mère de Jeanne
Jan van Tol, leur fils
Gerda van Tol, épouse de Ben
Elly Soeting, épouse de Jan
Komunia Swięta naszych rodziców
Communion de nos parents
Rodzice i państwo młodzi ...
Nos parents et nous ...
31 lipiec 2010, kościół Swiętego Krzyża w Warszawie. 40-ta rocznica naszego związku.Swiętujemy 31-lipca, bo 1 sierpnia warszawiacy obchodzą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego i nie godzi się organizować świąt z innych powodów.
Celebruje ksiądz Andrzej Przekaziński, bliski znajomy z czasów naszego mieszkania w Wilanowie. Dnia 27 sierpnia 1977 w naszym częstochowskim Kościółku celebrował ślub mojej siostry Anki z John'em Parry.
Le 31 juillet 2010. Dans l'église de la Sainte Croix à Varsovie, le révérend Andrzej Przekaziński préside le 40e anniversaire de notre mariage. L'opinion publique réserve le 1er août à l'anniveraire de l'Insurrection de Varsovie de 1944.
Nous connaissons Andrzej Przekaziński de notre séjour à Wilanów. C'est lui également qui avait béni le 27 août 1977 le mariage de ma soeur Anna avec le canadien John Parry. C'était dans l'église de la Vierge Marie à Częstochowa.
Po Mszy Sw. w Warszawie, wielkie spotkanie z rodziną i przyjaciółmi w gospodarstwie państwa Alicji i Bogusława Królasików w podwarszawskich Błoniach. Kilka wspaniałych dni bardzo potrzebnych, bo rzadkich spotkań, wspólnych posiłków, gier i zabaw...
Après les cérémonies varsoviennes, nous nous retrouvons dans la ferme de Alicja et Bogusław Królasik à Błonie, un village à 20 km de Varsovie. Tous avaient besoin de se détendre, la famille est venue du Canada et de la Hollande, des rencontres, plutôt rares à cause des distances, étaient chaleureuses, les repas pris en commun excellents, on jouait ...
Z dziećmi Aleksandrą i Rafałem i wnukami Anastazją i Matthiasem w Lille. Około 2004 roku.
Lille, 2004. Avec nos enfants Aleksandra et Rafael et nos petits-enfants Anastasia et Matthias.
Dziękujemy Opatrzności za dziś...
.........
Merci Providence pour ce que nous avons...