Overblog
Editer l'article Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
23 décembre 2017 6 23 /12 /décembre /2017 22:26

 

Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucyi narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawione rządy naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje, i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencją polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas umiejętności sprawować mogą, dla dobra powszechnego, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia ojczyzny naszej i jej granic, z największą stałością ducha niniejszą Konstytucyję uchwalamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by naród w czasie prawem przepisanym wyraźną swoją wolą nie uznał potrzeby odmienienia w niej jakiego artykułu. Do której to Konstytucyi dalsze ustawy Sejmu teraźniejszego we wszystkim stosować się mają.

... Preambuła Konstytucji 3 Maja 1791 roku

 

Stało się ! Andrzej Duda usłuchał Jarosława Kaczyńskiego i nie bacząc na głosy wybitnych prawników, na zacytowane poniżej teksty Małgorzaty Gersdorf, na apel nestora prawników polskich Adama Strzembosza [vide http://wyborcza.pl/10,82983,22815766,ogromny-sukces-ministra-ziobry-prof-adam-strzembosz-o-podpisaniu.html], na powszechnie wyrażane głosy społeczeństwa,  wyrzekł się przysięgi, którą złożył na Konstytucję obierając najważszy urząd w Polsce.

Trudno mi wyrazić co czuję. Dlatego odwołuję się do samej Konsytucji w Jej pierwotnym brzmieniu, do Pani Prezes Sądu Najwyższego i do prof. Strzembosza.

 

 

 

 

 

Prof. Małgorzaty Gersdorf I Prezes Sądu Najwyższego


Szanowni Państwo,

Dzisiaj mamy wielkie wydarzenie, które odbywa się w stulecie Sądu Najwyższego i wymiaru sprawiedliwości. Mamy zatem bardzo dobrą okazję, do świętowania, ale także do rozmowy o polskim wymiarze sprawiedliwości, który wyprzedzał powstanie państwa polskiego.  Jestem bardzo dumna, że mogę być prezesem Sądu Najwyższego w to stulecie. Ale to jest jedna sprawa.

Druga sprawa to jest to wydarzenie, które nas tu zgromadziło. To jest wielkie wydarzenie w powojennych dziejach polskiego środowiska prawniczego,  Ogólnopolski Kongres Prawników, który zjednoczył nas wszystkich z różnych profesji i dziedzin prawa. Nawiązujemy tym do godnej tradycji międzywojennych zjazdów prawników polskich, które odbyły się trzykrotnie, w Wilnie w 24 roku, w Warszawie w 29 roku, w Katowicach w 36. Przygotowywany IV zjazd przerwała wojna. Katowice zawsze były w czołówce miast organizujących „Dni prawnicze” i za tą gościnność trzeba Katowicom podziękować. (oklaski).

Przypomnijmy też, że od 91 r. takie spotkania prawników, dni prawnicze odbywały się rokrocznie przez paręnaście lat. My kontynuujemy to. Nie wiem, czy organizatorzy naszego kongresu świadomie dokonali wyboru miejsca, ale trudno byłoby podjąć lepszą decyzję.

Skoro już tutaj jesteśmy, to należy postawić otwarte pytanie: dlaczego tutaj jesteśmy, co chcemy osiągnąć?

Przyczyny zorganizowania tego kongresu są oczywiste, trwa głęboki kryzys prawno-ustrojowy naszego państwa. Trybunał Konstytucyjny istnieje prawie teoretycznie. (oklaski)

Zniszczona niedoskonała, ale jednak jakaś, niezależność prokuratorów. Prokuratorowi generalnemu i ministrowi sprawiedliwości w jednej osobie przyznano władzę iście królewską i to absolutną. Jedna osoba ma uzyskać teraz pełne i nieograniczone prawo powoływania, odwoływania prezesów sądów powszechnych. Będzie też powoływała asesorów, to znaczy osoby pełniące funkcję sędziego, ale jeszcze niemające tego statusu sędziego.

Kiedyś ta konstrukcja została uznana za sprzeczną z konstytucją. Ale w tej chwili to drobiazg. Instytucje, o których mówię, dotyczą głównie absolwentów Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, szykowanych na nowych sędziów bez konkursu i bez konkurencji.

Zresztą cóż to byłaby za konkurencja, jeśli powstanie nowa Krajowa Rada Sądownictwa?

Stwierdzenie, że w ten sposób sądownictwo zostanie zdemokratyzowane, bo dotąd panowała w nim sędziokracja, to jest kpina, kpina z nas.

W moich wystąpieniach publicznych wielokrotnie podkreślałam, że władza sądownicza jest praktycznie najsłabszą z władz, jakie wymienia w art. 10 konstytucja. Nie mają sędziowie inicjatywy prawodawczej, nie uchwalają ustaw, nie drukują dzienników urzędowych. Nie wydają bezpośrednich poleceń policji, służbom, nie organizują prowokacji, ani nie sterują mediami. Nie mają swoich mediów, żadnych. A jednak są oni władzą odrębną od innych. I bardzo ważną.

Bez niezależnego i sprawnego sądownictwa nie ma pokoju społecznego, ani w ogóle zaufania do państwa. Konflikty międzyludzkie rozwiązywane są destrukcyjnie.

Nie bez racji stare rzymskie przysłowie i powiedzenie głosi: cedant arma togae, oręż ustąpi przed togą.

W czasach pokoju państwo nie może przypominać obozu wojskowego, kiedy sędzia zaczyna być traktowany, jako przedłużenie policji, jako trybik w aparacie państwowym. To jest to dramatyczny przejaw słabości, a nie mocy państwa.

Spychaniem sędziego do roli posłusznego wykonawcy wniosków aresztowych i aktów oskarżenia, sądownictwa nie naprawimy i myślę, że tego właśnie wszyscy się obawiamy i dlatego tutaj jesteśmy.

„Walka” polityków z sędziami przebiega dzisiaj pod pewnym hasłem apolityczności, tutaj już była o tym mowa. W ciągu ostatniego półtora roku to określenie jest oszałamiające, jeśli chodzi o karierę, jaką zrobiło.

Społeczeństwu wmawia się, że piastun trzeciej władzy ma milczeć w sprawach publicznych, ma być biernym narzędziem w rękach polityków brylujących w mediach i ogrzewających się w blasku posiadanej władzy.

Są jednak takie sprawy, o których sędziowie szanując godność swojego urzędu, milczeć nie powinni i nie mogą, właśnie dlatego, że władza sędziego, jak pisał Monteskiusz jest poniekąd żadna, staje się on sumieniem państwa. Powinniśmy przedstawicielom egzekutywy i legislatury przypomnieć, aby pomiarkowali się w tym swoim dążeniu do władzy absolutnej, która zgodna z trafnym stwierdzeniem lorda Actona „deprawuje absolutnie”.

Nasze słowa wiele znaczą, bowiem nawet władza autorytarna poszukuje za wszelką cenę legitymizacji swoich działań. Stąd próby uciszania nas, a kiedy to nie skutkuje, dążenie do zastąpienia nas przyuczonymi ad hoc technikami prawa.

Kiedy zarzuca się nam, niekiedy w bardzo nieparlamentarny sposób, że jakoby nie mamy „słuchu społecznego”, to warto przypomnieć sobie, co oznacza niezawisłość sędziów: od poziomu sądów rejonowych aż po Trybunał Konstytucyjny.

Bo przecież to właśnie oskarżycielskie tyrady polityków, bez dania racji odsądzające nas, polskich sędziów, od czci i wiary wyciągają nas w wir gier politycznych.

My się o to nie prosimy, jeśli jednak politycy chcą recenzować sędziów, to sędziowie piastujący funkcje takie jak moja, stają wobec konieczności recenzowania działań polityków. Nas nie obowiązuje ślepe wykonawstwo programu rządowego, ale realizacja norm i zasad zapisanych w Konstytucji. My przysięgaliśmy przed Narodem i wielu z nas przed Bogiem, a nie przed taką czy inną partią polityczną.

Mówi się, że wymiar sprawiedliwości potrzebuje zmian – i to jest prawda. Ale droga do prawdziwych reform nie prowadzi tam, dokąd teraz zmierzamy. Jedynowładztwo ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, choćby nawet był nim człowiek najbardziej prawy i o największej z możliwych wiedzy prawniczej, nie przyspieszy biegu spraw, przyczyni się za to do powstania nowych patologii: służalczość wobec przełożonych oraz dyspozycyjności politycznej sądów na niewyobrażalną wręcz skalę.

Prezesi sądów „przywiezieni w teczce” nawet nie będą czekać na telefon z ministerstwa – będą dzwonić do niego sami. Pogłębi się również zapaść kadrowa w sądownictwie, bowiem w sądach przypominających magnacki folwark będzie trwała ciągła rotacja pracowników, a sędziowie – i to paradoksalnie ci młodzi – po „odsłużeniu” inwestycji państwa w ich kwalifikacje zawodowe nie będą chcieli dłużej męczyć się w ciągłym chaosie organizacyjnym, pod presją statystyk oraz płynących z góry poleceń służbowych, jak mają być prowadzone sprawy. Sędziów starszych i bardziej doświadczonych państwo polskie pozbędzie się samo. Przejdą na wcześniejsze stany spoczynku (60, 65 lat).

Co mamy robić?

Moim zdaniem nie chodzi o to, abyśmy w trakcie tego Kongresu narzekali albo ograniczyli się do podjęcia pięknie brzmiących uchwał. Trzeba przestać rozpamiętywać zło, które się stało; na to przyjdzie czas, kiedy indziej.

Teraz musimy natomiast szybko stworzyć platformę współpracy prawników różnych profesji dla dobra wspólnego – dla Rzeczpospolitej. Musimy szybko zacząć pisać program budowy – w ramach obowiązującej Konstytucji – lepszego państwa prawa.o da się zrobić wyłącznie razem, współpracując, bo trochę inna jest perspektywa naukowca, inna sędziego, adwokata lub notariusza. Nawzajem się uzupełniajmy.

Jako ludzie możemy mieć różne poglądy, ale wszyscy jesteśmy obywatelami i to jest nasze wspólne państwo, które potrzebuje i będzie potrzebowało projektów ustaw. O tym trzeba debatować już dzisiaj, bo ten czas upłynie, wbrew pozorom, bardzo szybko.

Program odbudowy państwa prawa powinien moim zdaniem opierać się na kilku punktach, które – w formie luźnej propozycji – pozwolę sobie naszkicować:

1. Absolutnym priorytetem jest przywrócenie autorytetu Trybunałowi Konstytucyjnemu. Zapewne ustawodawca nie uniknie przy tym trudnych decyzji personalnych, jednak co do zasady należy opracować takie rozwiązania, które po pierwsze uniemożliwią aktualnej większości rządowej, jaka by nie była, manipulowanie przy wyborach sędziów, po drugie, zapewnią ponadpartyjny kompromis w tych sprawach.

Kandydatów na sędziów zgłaszać powinny środowiska prawnicze, a nie partyjne, oraz powinni oni podlegać obowiązkowo tzw. monitoringowi obywatelskiemu.

Delegitymizacja władzy jest faktem, z którym musimy jako państwo, jako naród szybko sobie poradzić.

2. Sądy nie mogą być zależne od ministra sprawiedliwości. Model ustrojowy musi korespondować z modelem społecznym. W Polsce tradycje demokratyczne są zbyt słabe, aby pozwolić na bliskie powiązanie sądów z władzą wykonawczą. Państwu musi wystarczyć, że w polskich procedurach sądowych – nie tylko karnej – zagwarantowana jest silna obecność prokuratora.

Zewnętrzny nadzór administracyjny – znacznie ograniczony w stosunku do stanu obecnego – wraz z częścią administracji realizującej to zadanie trzeba przenieść poza MS do Krajowej Rady Sądownictwa lub struktury funkcjonującej pod zwierzchnictwem Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Sądownictwo musi również mieć autonomiczny budżet, którego dysponentem nie będzie członek rady ministrów.

3. Prokurator generalny musi być organem niezależnym od rządu, choć z tak silnymi kompetencjami, aby móc ponosić pełną odpowiedzialność za prawidłowe funkcjonowanie prokuratury.

Nie może on mieć prawa wydawania prokuratorom wiążących ich poleceń, a tym bardziej osobistego dokonywania jakichkolwiek czynności w toczących się postępowaniach.

Prokuratorzy powinni posiadać immunitet, ale nie mogą oni być chronieni przed odpowiedzialnością za działania podjęte w ogólnie pojętym „interesie społecznym” – na taką klauzulę o czysto sowieckim rodowodzie w Rzeczypospolitej nie ma miejsca

4. Sądownictwo należy zbliżyć bardziej do lokalnego samorządu, tak aby obywatele mieli większe poczucie, że należy one do nich i dla ich dobra działa. Być może kandydatury prezesów sądów rejonowych mogłyby opiniować sądy właściwych powiatów, a prezesów sądów okręgowych i apelacyjnych – sejmiki wojewódzkie? Składy ławnicze powinny orzekać w znacznie większej liczbie spraw niż dotąd, a kandydatów na ławników należy gruntownie i systemowo szkolić.

5. Kognicja sądów wymaga znacznego uszczuplenia. W dalszej przyszłości należy pochylić się nad dewolutywnością apelacji, szczególnie w sprawach bagatelnych (choć raczej tylko cywilnych) można wyobrazić sobie tzw. instancje poziome.
Należy rozważyć, czy we wszystkich sprawach II instancja musi ponownie rozpatrywać kazus. Chodzi tu o procedurę – szczególnie cywilną – ze wszelkimi wymaganiami procesowymi, które zostały wprowadzone w celu zachowania pełnego prawa do sądu. Trzeba zweryfikować zastały stan prawny oczywiście zachowując gwarancje bezstronnego procesu.

Do rozważenia jest gruntowne przemodelowanie orzecznictwa w sprawach wykroczeniowych. W sprawach pracowniczych należy wprowadzić obligatoryjne postępowanie przedsądowe przed komisjami pojednawczymi. Należy powrócić do szerszego wykorzystania postępowań przedsądowych. Państwo w ogóle musi bardzo dużo zainwestować w pozasądowe rozstrzyganie sporów, o którym się głównie mówi, ale stosunkowo niewiele zrobiono.

6. Potrzebna jest zmiana sposobu zarządzania sądami – dyrektorzy sądów nie mogą być „oberprezesami” poddanymi hierarchicznie ministrowi sprawiedliwości. Powinna istnieć podległość służbowa dyrektora prezesowi sądu. Tym, czego sądy naprawdę potrzebują, jest lepsze zarządzanie wpływem spraw, wykorzystanie narzędzi elektronicznych do przyjmowania, ważenia i przydzielania spraw. Inwestycja w biura podawcze, publikowanie informatorów pn. „Obywatel w sądzie”, akcje edukacyjne adresowane przede wszystkim do ludzi młodych, biura komunikacji społecznej w każdym sądzie gotowe natychmiast szczegółowo wyjaśnić, jak sąd działa i orzeka, ożywienie niemal martwych Biuletynów Informacji Publicznej, którymi powinni zająć się wyznaczeni do tego fachowcy, itp.

7. Niczego nie ujmując adwokatom i radcom prawnym, których rola jest bardzo ważna, centralną postacią polskiego sądownictwa jest i będzie sędzia. O jego status państwo musi zadbać. Zgodnie z art. 178 Konstytucji sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków. Zasada ta wyznacza pewien konieczny standard, który musi być respektowany przez ustawodawcę przy ustalaniu ustawowych zasad wynagradzania sędziów. Stanowi ona szczególną gwarancję ochrony wynagrodzeń sędziowskich na poziomie konstytucyjnym, co ogranicza dopuszczalność ingerencji ustawodawcy w system ich kształtowania.

Art. 178 ust. 2 Konstytucji RP niewątpliwie jest elementem ustroju sądownictwa – istotną materialną gwarancją niezawisłości sędziego. Należy zwrócić uwagą, że unormowanie to znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie postanowienia ustanawiającego zasadę niezawisłości sędziów. W wyroku z 4 października 2000 r., P 8/2000, LexisNexis nr 348499 (OTK 2000, nr 6, poz.189) Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że: „wymiar sprawiedliwości będzie funkcjonować prawidłowo, gdy warunki pracy sędziów oraz ich wynagrodzenia będą adekwatne do godności urzędu sędziego i zakresu jego obowiązków”.

8. Trzeba ponownie rozważyć awans poziomy. Wybitni sędziowie rejonowi powinni mieć możliwość osiągania wyższych zarobków.

9. Samorząd sędziowski wymaga reformy, ale nie w stylu ministerialnym – kompetencji musi być więcej, zgromadzenia sędziów na poziomie sądów powinny być wspólne od SN aż po NSA i gromadzić sędziów w proporcji do ich liczby na poszczególnych szczeblach. Sędziów należy otoczyć wsparciem psychologicznym, bo ze stresem, którego na sali jest w nadmiarze, trudno radzić sobie samemu. Trzeba ich również szkolić z komunikacji społecznej, choć nie dorywczo i byle jak, ale systematycznie i cyklicznie.

Szanowni Państwo!

Ważną rolę do odegrania mamy nie tylko jako kolektyw prawniczy, lecz również jako jednostki. Indywidualna rola każdego z nas musi polegać na budowaniu kultury państwa prawnego.

Mianowicie powinno się wychodzić do ludzi i przekonywać ich, że jesteśmy ludźmi, jak każdy, a nie jakąś mafią, którą z nas próbuje się na siłę zrobić (a czynią to, niestety, osoby  zajmujące najwyższe stanowiska w państwie, niektóre same z prawniczymi dyplomami w kieszeni).

Nie trzeba wielkich dzieł, wprost przeciwnie! Wystarczy, aby dosłownie każdy z nas uczynił jakąś zupełnie drobną rzecz, wyszedł z inicjatywą spotkania z uczniami szkoły na jakiś temat prawny, poprowadził sprawę pro bono, podpisał apel o przestrzeganie Konstytucji, zainteresował się poważnym naruszeniem prawa przez radę gminy, itp., itd. Bardzo potrzebna jest również większa aktywność prawników w mediach, służących odkłamywaniu wszechobecnej manipulacji środków masowego przekazu na temat prawa i prawników.

To, że dzisiaj polskie społeczeństwo wie na temat kryzysu wokół władzy sądowniczej żenująco mało i wszędzie podejrzewa tylko złą wolę, jest w dużej mierze naszą winą, bośmy nigdy nie dbali o to, aby o prawie mówić po ludzku i traktować je poważnie. Zbyt wielu prawników traktowało swoją pracę jak byle jaki zawód, a nie misję. I dzisiaj zbieramy tego gorzkie owoce.

Każdy kryzys jest zarazem lekcją, z której należy wyciągać wnioski na przyszłość. Te słowa kieruję zarówno do nas samych, jak i do rządzących, którym na zakończenie zadedykuję fragment poematu „Prace i dnie” Hezjoda (700 r. p.n.e.):

„Pycha jest zła dla człowieka biednego, a nawet bogacza
Łatwo nie stroi, lecz gnębi, jeżeli w nieszczęście się stacza.
Droga zaś inna, do prawa wiodąca, jest lepsza bezsprzecznie.
Prawo nad Pychą góruje i zdolne ją zgnieść ostatecznie”.

Tym zatem, którzy rozmyślnie niszczą dzisiaj niezależność sądów i niezawisłość sędziów, życzę opamiętania, zanim nieokiełznana Hybris (Pycha) doprowadzi ich przed oblicze Dike (Sprawiedliwości).

Państwu zaś dziękuję za cierpliwość i uwagę! Mam nadzieję, że nasze dzisiejsze obrady okażą się owocne.

Katowice, 20 maja 2017 r.

OKO.press publikuje list prof. Gersdorf w całości.


Szanowni Państwo,

I. Jestem zmuszona zabrać głos w chwili przełomowej dla naszej Ojczyzny. Przypominam, że w myśl art. 1 Konstytucji „Rzeczpospolita Polska jest dobrem wszystkich obywateli”.

W państwie leżącym w sercu Europy, przy pomocy ustaw będących tylko pozorem prawa, usuwa się ze stanowiska I Prezesa SN, urzędującą głowę najwyższego organu sądowniczego, przed końcem konstytucyjnie wyznaczonej kadencji. Jest to zamach na strukturę jednego z najważniejszych organów państwa.

Dokonano tego nie przez użycie sił militarnych, czy paramilitarnych, ale przez uchwalenie niekonstytucyjnych rozwiązań, które według formuły słynnego filozofa Gustawa Radbrucha określa się po prostu jako „ustawowe bezprawie”. Nie stworzono nawet pozorów, jakie zastosowano przy przejmowaniu przez obecną władzę ustawodawczo-wykonawczą Trybunału Konstytucyjnego, gdzie doczekano końca kadencji jego Prezesa.

Teraz nie tylko odrzucono opinie polskiej i międzynarodowej doktryny prawa, dorobek całej judykatury, ale i stanowiska organizacji społecznych, znanych autorytetów krajowych i światowych oraz świadomych polskich obywateli. Stąd dla burzycieli demokratycznego państwa prawnego, jakim jest w myśl art. 2 Konstytucji Rzeczpospolita Polska – nie ma żadnego usprawiedliwienia ani prawnego, ani moralnego.

Wszystko co godzi w niezależność sądów, w tym wypadku w niezależność Sądu Najwyższego, łamie podstawowe prawo konstytucyjne każdego obywatela: prawo do niezależnego sądu. Wynika to nie tylko z naszej europejskiej kultury, ale i z powszechnie przyjętych w zachodniej cywilizacji standardów prawnych, o czym mówi art. 14 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ.

 

II. Chciałabym być dobrze zrozumiana. Nie bronię swego stanowiska, przysłowiowego „stołka”, a pryncypiów związanych z demokratycznym państwem prawnym. Dlatego trwałam jako sędzia i Pierwsza Prezes SN pomimo stałych personalnych ataków, rozpowszechnianych o mnie kłamstw i mowy nienawiści. Powiedzieć, że było to zadanie niełatwe, to zbyt wiele przemilczeć!

Znosiłam jednak te brutalne szykany mające mnie zmusić do pokornego milczenia, czy nawet rezygnacji, tylko dzięki świadomości, że ja reprezentuję Naród zarówno jako niezawisły sędzia RP, jak i niezależna I Prezes SN.

Swój mandat otrzymałam od Prezydenta RP, który zgodnie z art.126 ust. 1 Konstytucji „jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej”. Jest to mandat co najmniej tak silny, jak ten, którym cieszą się posłowie, czy senatorowie RP. Przysięgałam, także przed Bogiem, nieugięcie strzec Konstytucji i wynikającej z niej zasady praworządności. Zgoda na ich łamanie byłaby zgodą na bezprawie i niesprawiedliwość; byłaby zgodą na demontaż demokratycznego państwa prawnego, jakim jest RP.

 

III. Ostrzegam przed łamaniem umowy społecznej jaką jest Konstytucja. Jest to ścieżka nad przepaścią, w którą może spaść cały Naród.

Najbardziej trafnie wyłuszczono to w amerykańskiej Deklaracji Niepodległości z 1776 roku „Rzecz jasna roztropność będzie dyktować, że rządu trwałego nie należy zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających (…). Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji zmierzających stale w tym samym kierunku zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego i przyszłego bezpieczeństwa”.

Proszę Obywatelki i Obywateli, aby czytali polską Konstytucję i wyciągali z niej wnioski. Niech we własnym interesie przemyślą drogę, którą podąża rządząca większość. Trzeba bowiem stale pamiętać, że nikt, kto wygrywa demokratyczne wybory, nie rządzi tylko w imieniu swoich wyborców, ale w imieniu wszystkich obywateli.

Nikomu też nie wolno niszczyć struktur konstytucyjnych organów państwa. Tak postępuje tylko okupant. Kardynalna idea dobra wspólnego stanowi zresztą nie tylko kamień węgielny, na którym zbudowano polską Konstytucję, ale znajduje najwyższe uznanie w katolickiej nauce społecznej tak bliskiej wszystkim ludziom wierzącym. Różne naruszenia idei dobra wspólnego są zatem nie tylko nielegalne, ale i głęboko niemoralne. Na to „my naród Polski” jak określamy się w preambule Konstytucji nie możemy nigdy wyrazić zgody.

Małgorzata Gersdorf Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego

22 grudzeń 2017

Jędrzej Bukowski z Francji

Partager cet article
Repost0

commentaires