Od roku 1947 istniała w Lille organizacja Kombatantów Polskich i ich Rodzin. To byli wspaniali ludzie. Walczyli, najpierw na polach bitew, i nie ustawali, po zakończeniu Wojny, walczyć o wolność i niepodległość Polski. Polskę nosili w sercach. O to, co mogą zrobić dla Kraju, pytali mnie najczęściej.
Tak sie złożyło, ze miałem z nimi kontakt. Ja, który nigdy prawdziwym kombatantem nie byłem, stałem sie ich prezesem, byłem dumny z ich towarzystwa, zazdrościlem im tego, co zrobili, żałowałem, że moja przeszłość i moje własne przeżycia nie stworzyły mi podstaw do rozumienia Ich postawy. Byłem w końcu tylko swieżo - i na krótko - upieczonym konsulem generalnym Rzeczpospolitej, byłem z tego dumny, ale skala zjawisk i ich bieżący wymiar nie sprzyjały mi i wyszło smutnie.
Oto świadomy przebiegu wypadków, postanowiłem złożyć dymisję i zwołałem zebranie Stowarzyszenia, żeby Koleżankom i Kolegom to ogłosić. Przyjechali także ludzie aparatu władzy, z wymarzonym, nowym prezesem i Koło Lille Stowarzyszenia Kombatantów Polskich i ich Rodzin przestało istnieć.
Może będę jeszcze miał czas na to, żeby historię tego Koła omówić. To kwestia warunków i zdrowia. Zamknął się dla mnie ważny i smutny okres działalności. Wielu rzeczy nie zrobiłem, a powinienem. Wiele elementów wnieśli do tej sprawy ludzie, którzy od lat 1940tych pisali dla nas, młodszych, wzór Kombatanckiej Postawy.
Jędrzej Bukowski