Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz bramie…
Po śmierci matki poeta pisał: Matka to moja i udręczenie największe, i cała osłoda, cała pociecha!
Poeta wiedzie moją myśl do arkadii mojego dzieciństwa, młodości mojego ojca, dobroci mojej matki.
Do źródeł mojej wiary. Do powietrza którego oddychaniem żyjemy, jak Linde nazywa ducha.
Już 77 lat pielgrzymuję. Spotykałem księży, uczonych i pisarzy. Widziałem ogromne tłumy
wiedzione przez hierarchów, odwiedzam małą kaplicę na Piwnej, moje osobiste sanktuarium.
Od wielu lat mieszkam we Francji. 42 lata temu poznałem moją żonę Holenderkę. Nie od razu uświadomiłem
sobie, że pochodzimy z dwóch różnych światów. Spadkobierca tysiącletniego katolicyzmu z oficjalnie
komunistycznej Polski, znalazłem sie na via Santa Maria dell’Anima, urzeczony entuzjastyczną entuzjastką
odnowy Kościoła, zapowiadanej przez drugi sobór watykański.
Korzenie mojej duchowości tkwią naturalnie w Polsce. Kształtują mnie przyjaźnie z Czestochowy - niedzielne
Msze Święte w naszym kościółku w Alei N. M. Panny w Częstochowie, - więzi w Warszawie z okresów
studiów i stanu wojennego, służba w Lille, spotkania i miejsca, obrazy i lektury. Naturalnie kontakty ze
środowiskami polonijnymi i w francuskimi przyjaciółmi Polski.
Październik 1956 roku. Jestem pod szczytem Jasnej Góry, o kilkadziesiąt metrów od Prymasa
Stefana Wyszyńskiego, widzę ogromną rzeszę modlących się ludzi. Kilkanaście lat później, ołtarz na
Krakowskim Przedmieściu w Warszawie w czasie Święta Bożego Ciała. Mała kaplica w kościele
Sw. Marcina na Piwnej, którą odwiedzam przy każdym pobycie w Warszawie . Spędzam tam długie minuty
i staram się objąć myślą najważniejsze sprawy drogich mi ludzi. Kaplica znajduje się blisko Rynku Starego
Miasta, a tam mieszkali wujostwo Gieorgicowie w czasie naszych, mojej matki i mnie, w trudnych podróżach.
Mam jeszcze przed oczami ruiny, ogladane w roku 1949, kiedy byłem w Warszawie z rodzicami. Nie potrafię
opisać magii tych miejsc poruszającej Obecności …
Spacery z Henrykiem Owocem w Dukli i po Bieszczadach, lektury w granicznej Wetlinie, odwiedzenie
ostatnich domów Łemków, wspólna, samotna z Tadeuszem Mazowieckim modlitwa we francuskiej
Notre Dame w Lorette roku 1987 w zupełnie pustej światyni…
Czytanie, w roku 1961, Miłości i Odpowiedzialności i szukanie w modlitwie odpowiedzi na troski, kiedy
czułem się samotny.
Słowa wezwania i obowiązku Jana Pawla II wypowiedziane w Warszawie 2. czerwca 1977 roku:
Niech zstąpi Duch Twój!
I odnowi oblicze ziemi.
Tej Ziemi!
Lotnisko w Krośnie 8. czerwca 2008 roku i zadziwiająca cisza pielgrzymów w czasie mszy św. Jana Pawła II.
Przy okazji czynności związanych z oceną projektu urbanistycznego władz miejskich w Vandeville
w północnej Francji odkryłem zaskakujący w laickiej Francji kult św. Rity, patronki spraw niemożliwych.
W kościele lokalnym setki pielgrzymów z całej Francji powierzają świętej najtrudniejsze problemy i troskę
o cierpienia swoich najbliższych. Zostawiają płonące świece i listy świadczące o ich niezachwianej
wierze, że zostaną wysłuchani.
Den Over, holenderski przyjaciel Polski w północnej Holandii mobilizował przez długie miesiące ludzi
i instytucje, aby ratowac zdrowie młodego Polaka, spotkanego podczas muzycznych podróży po Polsce…
Myślę, że karteńzjascy i laiccy Francuzi, podobnie jak protestanccy Holendrzy nie znają nas w tej dziedzinie
nazbyt dobrze i nie szczedzą nam krytyki, zreszta niekiedy odwzajemnianej. Pewna surowość ułatwia
chyba Holendrom bardziej pogłębione spojrzenie na nas, a typowy dla Francuzow zmysł bon vivant
sprzyja im okazywanie nam przyjaźni.
Zupełnie osobne miejsce w moim myśleniu ma kościół Świętego Krzyża w Warszawie, miejsce ślubu
moich rodziców, mojego chrztu i naszej rocznicy małżeństwa w roku 2010. Spotkanie z bliskimi, próba
wyobrażenia sobie zniszczeń wojny.
Iwonicz i Krosno w 2012 roku i zaduma nad historią bliskich mi ludzi z Częstochowy, nad tragedią milionów.
W perspektywie wyznaczonej najważniejszym, rzymskim spotkaniem toczę z Jeanne wieloletnią, czasami
trudną dyskusję. Rozwija się moja wizja Kościoła, w miarę upływającego czasu doceniam bogactwo moich
polskich korzeni, doświadczam sens niezmienności ludzkich pryncypiów, Dekalogu.
Mam żal do politykow francuskich za odrzucenie chrześcijańskich źródeł duchowości Europy.
Wierzę Duchowi Świętemu, bo nie widzę powodu, dla którego ktokolwiek mógłby decydować o moim życiu.
Wierzę w to, co od Boga i z Ewangelii pochodzi, bo twory ludzi są umowne.
Chcę wierzyć każdej osobie ludzkiej, bo w każdej jest powołanie do dobra.
Względna i niesprawiedliwa jest krytyka innych, kiedy jej źródłami są zazdrość i ambicja.
Władza, srebrniki i seks mogą być podstawą wielkiego zła.
Oto podstawy mojej Wiary. Wykład jest krótki, ale tyle na ten temat napisano…
Ojcze Nasz, który jesteś w Niebie, … Przyjdź Królestwo Twoje …