Uwaga: tekst dotyczy dawno minionego okresu. Pochodzi z moich starych zasobow.
Jest w nich jedynym, jaki mam.
S P R AW O Z D A N I E
z działalności Konsula Generalnego R.P. w Lille
za okres 1 styczeń - 30 czerwiec 1995 r.
W związku z zakończeniem, dnia 30 czerwca br, zaszczytnej misji Konsula Generalnego R.P. w Lille, rozpoczętej dnia 4 kwietnia 1991 roku, pozwalam sobie przedstawić niniejszym sprawozdanie z mojej działalności w ostatnim półroczu roku sprawozdawczego 1995, uznając za logiczne, że działalność pozostałych pracowników Konsulatu w tym samym okresie omówiona zostanie przez nich samych w sprawozdaniu rocznym.
1. Chronologia działań.
Działania moje w omawianym okresie polegały - zgodnie z "Programem pracy Konsulatu Generalnego R.P. w Lille na lata dziewięćdziesiąte", jaki przedstawiłem Ministerstwu w październiku 1992 roku, a także zgodnie z tekstem programowym zamieszczonym w 1 numerze Biuletynu "Informacje" ze stycznia 1992 (por. ss. 3 - 10) - na kontynuowaniu tych wątków pracy Konsulatu, które stały się już trwałymi elementami pracy placówki, umacniając jej pozycję liczącej się instytucji kulturalnej i patriotycznej w Lille. Ich spis zawiera dołączone do niniejszego wyliczenie, które po krótce omówię:
Osiem koncertów muzyki klasycznej dopełniło kolejny, czwarty sezon muzyczny, podnosząc sumę wszystkich wieczorów muzycznych i kulturalnych sensu stricte zorganizowanych w ciągu czterech lat mojej pracy do przeszło pięćdziesięciu. Można szacować, iż w tych wieczorach wzięło udział około tysiąc osób, z których wielu było naszymi stałymi gośćmi.
Na podkreślenie zasługuje udział w koncertach wybitnych artystów polskich, ale także francuskich i rumuńskich, szkockich, belgijskich, związanych w większości z Zespołem Orkiestry Symfonicznej Lille, ale przyjeżdżających także z Paryża, z Liège, i z Polski. Wystąpił też w Konsulacie Zespół Słowików poznańskich prof. Stuligrosza.
Wszyscy artyści koncertowali w Konsulacie nieodpłatnie. W ostatnim okresie sami artyłci proponowali nam daty i programy koncertów, co świadczy o tym, iż Konsulat istotnie stał się uznanym miejscem kulturalnym Lille i że wypracował sobie liczącą się grupę doskonałej publiczności.
Grupa pięciu spotkań poświęconych problematyce nauczania języka polskiego, kontaktom szkolnym polsko-francuskim i działalności publicznej przestawiciela naszych środowisk polonijnych wpisuje się w stałe zainteresowanie Konsulatu utrzymaniem i umocnieniem tożsamości narodowej polskiej w tej części Francji i naszą troskę o rozwinięcie tych wartości pośród młodego pokolenia Polaków. Na podkreślenie zasługuje doskonały dla tych spraw klimat, panujący w licznym środowisku tutejszych nauczycieli języka polskiego, utrzymującym naturalne i silne związki z uniwersytetem Lille III i jego bardzo ważnym Ośrodkiem Kultury i Cywilizacji Polskiej.
Obydwa tegoroczne spotkania zostały bardzo dobrze przyjęte wśród nauczycieli i rodziców, a także dzieci polskich i polonijnych. Przy organizowaniu ich korzystałem z bardzo wydatnej pomocy tych środowisk, a zainteresowanie okazali też nasi przyjaciele Francuzi z tutejszych władz szkolnych. Tylko ze względu na okres egzaminów w szkołach francuskich nie doszło do obecności na naszym wieczorze recytacji poezji dzieci francuskich, o obecność których prosiłem Kuratorium. Za wzorowe uważam zainteresowanie, jakie dla styczniowego wieczoru poświęconego językowi polskiemu okazał p. prof Dobroński, Kierownik Urzędu d/s Kombatantów i Osób Represjonowanych. Dzińki niemu uzyskaliśmy odpowiednią ilość egzemplarzy "Pana Tadeusza", z taką radością odebranych przez dzieci w nagrodę za znajomość i naukę języka polskiego.
Za wyjątkowe należy uznać polsko-francuskie spotkanie poświęcone omówieniu naszych wspólnych tradycji militarnych. Wymagało ono bodaj najbardziej pracochłonnego przygotowania, ale wykazało też na bardzo konkretnym terenie Okręgu Wojskowego Lille i Jego Dowództwa, oraz dzięki zaangażowaniu i współpracy Ataszatu Wojskowego naszej Ambasady, że Strona Francuska jest takimi kontaktami zainteresowana i że grunt dla dalszej współpracy jest przygotowany.
2. Codzienność
Oczywiste jest, że wyliczone i omówione przeze mnie spotkania i wieczory w Konsulacie, jakkolwiek wymagające bardzo dużego nakładu pracy i intensywnych przygotowań, nie w pełni zdają sprawę z codzienności Konsula Generalnego. Ta, poza różnych czynności i stałej refleksji wymagającymi przygotowaniami spotkań i imprez, wypełniona jest przyjmowaniem licznych interesantów, załatwianiem bieżącej korespondencji, a także kontaktami na zewnątrz Konsulatu.
Do szczególnie trudnych w ostatnich trzech latach należała sprawa dzieci M., dwojga małoletnich ofiar zabójstwa ich matki we Francji w roku 1992, które po dramacie powróciły do rodziny do Polski i znalazły się na granicy nędzy i niestety także w skomplikowanych warunkach, będących skutkiem bezrobocia ich Ojca. Dzięki dużej pomocy tutejszego adwokata polskiego pochodzenia dowiedziałem się, że istnieje możliwość uzyskania dla dzieci odszkodowania materialnego. Zgromadziłem też obszerną dokumentację całej sprawy. Z wielką satysfakcją udało się, po długich i skomplikowanych zabiegach i kontaktach uzyskać, zupełnie niedawno, sfinalizowanie procesu i sporą sumę, która pomoże - mam nadzieję - obojgu dzieciom uniknąć choćby materialnej nędzy. Pozytywne i bardzo rzeczowe stanowisko władz lokalnych w miejscu zamieszkania dzieci doprowadziło, już w lipcu, do mianowania babki dzieci kuratorem i wyznaczyć numer konta na które wspomniany adwokat przekaże uzyskaną w procesie sumę pieniędzy. Przeprowadzenie tej sprawy uważam za jeden w największych sukcesów.
Do ważnych zaliczam mój udział w organizowaniu pawilonu polskiego na wielkich Targach w Douai, w lipcu roku 1992 i w Wystawie tkaniny artystycznej w Tournai, w Belgii, w sierpniu roku 1993 (na zajęcie się wystawą w Tournai uzyskałem zgodę pana Ambasadora R.P. w Brukseli). Obecność polska stanowiła najważniejszy element obu tych ważnych imprez i w obu, dzięki mobilizacji uczestników polskich i życzliwości organizatorów imprezy zakołczyły się pełnym sukcesem.
Dużo satysfakcji przynosiło również pośredniczenie w sprawach uzyskiwania dokumentacji pobytu Polaków we Francji w okresie okupacji niemieckiej, potrzebnej dla otrzymania rekompensaty za ówczesną pracę. Ostatnio przyszło do Konsulatu kilka takich próśb z Polski, w szczególności od pana R., mieszkańca Tenczynka w woj. Krakowskim i od p. R. z Wrocławia. W obu tych wypadkach cierpliwa korespondencja z merostwami i odpowiedniami instytucjami opieki społecznej pozwoliła uzyskać potrzebne naszym Rodakom dokumenty.
Pośredniczyłem też w ważnej inicjatywie osobistej jednego z naszych Emigrantów z Lens, który skierował do Premiera Francji szereg pism na temat możliwości uznania przez Francję chorób zawodowych górników polskich. W końcu czerwca otrzymałem od dyrektora Gabinetu Premiera Francji odpowiedź dla naszego Rodaka, zapewniającą go o osobistym zainteresowaniu Premiera przedłożonym przez p. O. problemem.
Do ważnych wyników pracy zaliczam też zgromadzenie pełnej kartoteki adresowej wszystkich organizacji polonijnych i polsko-francuskich działających w okręgu konsularnym Lille. Lista ta została w całości wykorzystana przez Polską Misję Katolicką w Paryżu, w opublikowanym przez nią niedawno Informatorze Polonijnym.
Jako członek Komitetu d/s renowacji Pomnika Bajończyków Polskich w La Targette, brałem udział w pracy wspaniałej ekipy działaczy niepodległościowych i patriotycznych. Wykorzystując doskonałe stosunki Konsulatu z Władzami francuskimi i organizując w Konsulacie koncerty poświęcone tej sprawie przyczyniłem się do zebrania potrzebnych pieniędzy i do ukończenia prac restauracyjnych. "Dossier" tej sprawy przynoszą "Informacje", n° 2-3 (12-13), luty 1993 i późniejsze.
W okresie sprawozdaczym wziąłem wreszcie udział w przeszło 25 spotkaniach z organizacjami polonijnymi i polsko-francuskimi w terenie.
Z inicjatywy i dzięki pomocy naszych przyjaciół odbyło się także kilka wieczorów filmowych.
3. Biuletyn informacyjny.
Wspomnieć też trzeba o Biuletynie "Informacje" Konsulatu Generalnego R.P. w Lille. W okresie od stycznia 1992 do kwietnia 1995 ukazało się 20 numerów biuletynu o łącznej objętości 615 stron. Gotowy do druku jest numer 21-szy, ukończony w czerwcu br. W porozumieniu z moim następcą, p. Konsulem Generalnym J. Drożdżem, ukaże się on w terminie późniejszym, moim nakładem własnym.
Poza pierwszym numerem, napisanym wyłącznie w języku polskim, "Informacje" redagowane były w dwóch kolumnach, polskiej i francuskiej. Nakład biuletynu wynosił około 200 egzemplarzy, przy czym zarówno wykonywanie fotokopii, jak i rozprowadzanie ogromnej większości nakładu zawdzieczam dobrowolnym działaczom, którzy w ten sposób pomagali pracy Konsulatu.
Jeżeli chodzi o treść "Informacji", to poza obszernie omawianą rubryką "Z życia Konsulatu", programami imprez i wieczorów, sprawozdaniami z wizyt wybitnych osobistości, jak prefekta Regionu i Przewodniczącej Rady Regionu, czy Przewodniczącego Rady Wojewódzkiej, do wiadomości naszych Czytelników przekazywaliśmy:
składy kolejnych Rządów R.P. wraz z biogramami ministrów,
stan Polski, omawiony, na podstawie prasy krajowej,
dokumenty rządowe dotyczące współpracą z Polonią Świata (Uchwała n° 145/91 Rady Ministrów R.P.),
sprawy związane z nauczaniem języka polskiego (zwłaszcza n°n° 6, 9-10 z r. 1992, i 7(17) z 1993r,
tekst "Ustawy konstytucyjnej o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej" (n° 1 (11), styczeń 1993),
tekst "Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży" (n° 2-3 (12-13)), luty 1993,
wypowiedzi młodych przedstawicieli Emigracji polskiej w związku z tworzeniem się Wspólnoty Europejskiej (n° ze stycznia 1993),
obszerny numer (4 (14), z kwietnia 1993) na tematy Powstania w Getcie warszawskim , z tekstem mowy prof. Bartoszewskiego z dnia 10 lutego 92 roku,
numery specjalne (maj, 1992, 1993) "Gdy myślę Polska ..." w związku ze świętem narodowym R.P. dla biuletynu wypowiedzieli się wybitni przedstawiciele środowisk poloninych, ale i Ambasador R.P. w Paryżu, prefekt Regionu, itd...
zespół tekstów prawnych w związku z wyborami we wrześniu 1993 (n° 6 (16), wrzesień 1993,
ankietę o warunkach życia i pracy polonijnych zespołów folklorystycznych (n° 8 (18), maj 1994,
numer specjalny poświęcony Powstaniu Warszawskiemu 9 (19), październik 1994,
...
Biuletyn okazał się bardzo potrzebny szerokim środowiskom polonijnym. Dla wielu osób, zwłaszcza po zaprzestaniu ukazywania się "Narodowca", było to obok "Głosu Katolickiego", jedyne pismo informujące o sprawach emigracyjnych i krajowych.
4. Stosunki Konsulatu z władzami francuskimi i z Korpusem Konsularnym.
Jeżeli chodzi o stosunki Konsulatu z miejscowymi władzami francuskimi, to sądzę, iż bez przesady można je określić jako doskonałe. Świadczą o tym oficjalne wizyty złożone w Konsulacie przez panią Marie-Christine Blandin, Przewodniczącą Rady Okręgu (która złożyła taką wizytę jedynie w naszym Konsulacie), pana Prefekta Mahdi Hacène, Przewodniczącego Rady Wojewódzkiej (Conseil Général), Pana Jacques Donnay, Ks. Biskupa Jean Vilnet i księdza biskupa pomocniczego Jean Délédicque, dowódcy Okręgu Wojskowego Lille, gen. Aumonier i Orkiestry Wojskowej Lille, itd ... Także Merostwo Lille, mimo, że pan Pierre Mauroy nie złożył u nas wizyty, darzyło nas wielką przyjaźnią, o czym świadczy konkretna, materialna pomoc, polegająca na dwukrotnym wypożyczaniu Konsulatowi dźwigu, pozwalającego na wykonanie prac przy fasadzie budynku, na odrestaurowaniu przez techników Merostwa urządzeń do projekcji filmów, na wielokrotnym wykonaniu reprodukcji biuletynu, itd..
O doskonałych stosunkach z Merostwem świadczy też udostępnienie mi, naturalnie nieodpłatne, prestiżowej sali "Hospice Comtesse" i pełnego wyposażenia technicznego w dniu 10 czerwca, na spotkanie pożegnalne. Na spotkanie to przybył też Pan Pierre Mauroy, burmistrz Lille i wygłosił bardzo serdeczne przemówienie, w którym podkreślił rolę Konsulatu R.P. w mieście i w regionie. W czasie tego spotkania, pan P.Mauroy wręczył mi Złoty Medal miasta Lille, odpowiadający godności honorowego obywatela miasta. Podobne wyróżnienie otrzymałem od władz miasta Marly, jednego z tych, z którymi Konsulat utrzymywał częste i bliskie stosunki.
Podobnie dobre kontakty istniały z licznym Korpusem Konsularnym Lille, którego w ostatnich kilku miesiącach byłem dziekanem. Już po spotkaniu w dniu 10 czerwca, na które przybyli wszyscy członkowie Korpusu, zorganizowano, dla mnie i dla mojej żony, specjalny wieczór pożegnalny Korpusu Konsularnego, w czasie którego proszono mnie o pozostanie honorowym członkiem Korpusu.
Omówiona powyżej i w poprzednich Sprawozdaniach rocznych działalność wyraziła się naturalnie w odpowiedniej dokumentacji. I tak, poza kompletem biuletynu "Informacje" i kartoteką adresową środowisk poloninych, przekazałem mojemu Następcy, p. Konsulowi Generalnemu J. Drożdżowi 11 teczek Archiwów i 32 teczki spraw załatwionych, bądź będących w toku (vide załączniki n° n° 3 i 6 do Protokółu Zdawczo-Odbiorczego z przekazania Urzędu z dnia 26 czerwca 1995).
Pozwalam sobie na wskazanie na ten fakt, gdyż ja sam, kiedy w kwietniu 1991 roku przejmowałem Konsulat Generalny R.P.L w Lille i podpisywałem identyczny Protokół, poza kilkoma adresami nie otrzymałem od mojego poprzednika żadnego dokumentu i ani jednego listu.
Chcę jednocześnie podkreślić bardzo dobrą atmosferę, w jakiej odbyło się przekazanie moich obowiązków panu Konsulowi Generalnemu J. Drożdżowi i jego osobiste, bardzo pozytywne i życzliwe podejście do sytuacji.
6. Czego żałujĘ ...
W świetle tego wszystkiego mogę zapewne powiedzieć, że swoje zaszczytne obowiązki starałem się wykonywać rzetelnie i że przyniosły mi one dużo satysfakcji. Wielu rzeczy, które planowałem nie udało mi się zrealizować. W szczególności nie doprowadziłem do ogromnie potrzebnego spotkania z tymi wszystkimi, którzy w ciągu ostatnich lat z poświęceniem i zaangażowaniem nieśli Polsce i Polakom znaczącą pomoc humanitarną. Miałem z tymi wspaniałymi, ludźmi setki kontaktów, wielu z nich wystawiałem specjalne pisma przeznaczone do naszych Władz Granicznych i Celnych z prośbą o ułatwienie im wjazdu do Kraju. Bardzo często było to dla nich konkretną pomocą. Załuję jednak, że nie udało mi się spotkać się z nimi wszystkimi i omówić ich działalnoŚci.
Podobnie z braku czasu nie doprowadziłem do spotkania z ludźmi organizującymi kontakty miast bliźniaczych, przeszło trzydziestu w rejonie konsularnym Lille. Znam te sprawy z częstych pobytów na miejscu i wiem, że bardzo często współpraca ta jest bardzo konkretna i potrzebna zarówno Polakom, jak i Francuzom.
Zbrakło mi też czasu na bardziej zorganizowane kontakty z naszym duchowieństwem. Z wielu rozmów wiem, że niesłychanie potrzebna praca naszych księży i sióstr zakonnych, wykonywana z wielkim poświęceniem i oddaniem, często nie znajduje odpowiedniego zrozumienia Francuzów, że często brakuje go także z naszej strony ...
7. Kontakty z władzami polskimi.
Omówienie to wypada chyba zakończyć paroma uwagami dotyczącymi kontaktom moim z Ambasadą w Paryżu i z Ministerstwem. Szczególną i bardzo ważną rolę przypisywałem przez cały czas pełnienia moich obowiązków kontaktom z Jego Ekscelencją Panem Ambasadorem, prof. J. £ukaszewskim. Dobre tu miejsce na złożenie Mu wyrazów głębokiej wdzięczności za to, że zawsze miał dla mnie czas, że we wszystkich rozmowach i na wszystkie tematy byliśmy, według jego własnego określenia "na tej samej długości fali".
Inne spotkania i kontakty w Ambasadzie, dla których okazje stwarzały prawie wyłącznie przyjazdy z pocztą dyplomatyczną miały charakter przypadkowy, nie odpowiadały głębszemu zamysłowi koordynacji i systematycznej wymiany, która jak sądzę spełniałaby ważną rolę dla nas, w większoŚci nowicjuszy w naszej pracy. W czasie mojej pracy wziąłem udział w dwóch spotkaniach konsulów generalnych: w tym, które zorganizowałem w Lille w związku z "Assises de la Polonité" i w Paryżu, z p. dyrektorem Czaputowiczem, w 1992r. O wiele to za mało.
Do bardzo trudnych zaliczam stosunki z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i fakt ten przypisuję najwidoczniej niemożliwej do uniknięcia sytuacji, w której, w okresie zmian ustrojowych trzeba było wypracowywać nową politykę zagraniczną Państwa, dokonywać zmian personalnych w Urzędzie, ustawiać na nowo stosunki Urzedu i Placówek zagranicznych i jeszcze dawać sobie radę z dobrze mającą się na miejscu i w terenie "starą gwardią", bynajmniej nie mającą zamiaru ułatwienia realizacji wszystkich tych zamierzeń.
Istotnie, mianowano do pracy wielu nowych ludzi. Ale już zapewne nie można było wyciągnąć wniosku z tego, że wraz ze zmianą ustroju zmieniła się też sytuacja międzynarodowa, i że utrzymanie wszystkich starych przepisy funkcjonowania ministerstwa jest niemożliwe. Szczególnie dotkliwe było to w dziedzinie finansowej: zupełnie poważnie tłumaczono mi na przykład, że kiedy przyjeżdża służbowo do Lille Ambasador R.P. to mogę go przyjąć konserwami z magazynu i dokupić do nich z własnej kieszeni bułkę, ...
Wszystkim nam brakowało bliższych i rzeczowych konktaktów z Ministerstwem. Postulowałem je bardzo często, także w jedynej mojej rozmowie z Ministrem Spraw Zagranicznych, dnia 8 stycznia 1992 roku. Dotyczyła ona zasadniczych spraw personalnych Konsulatu w Lille i mimo jednoznacznych konkluzji bardzo długo musiałem czekać na konkretne rezultaty. Sądzę, że bardzo potrzebne byłoby choć raz w roku spotkanie w Ministerstwie konsulów generalnych pracujących w krajach o zbliżonej problematyce.
Zdumiewające jest, że w tak trudnej sytuacji finansowej Resortu, zawsze znajdowały się pieniądze na przyjazdy do Lille zespołów kontrolnych, z reguły inspirowanych donosami pochodzącymi z Konsulatu, i nigdy nie wyrażających najmniejszego zainteresowania tym, co Konsulat pozytywnie robi, czemu służy i czy ma ku temu odpowiednie warunki. Dawałem tym sprawom wyraz w szczegółowych pismach do odpowiednich Osób w Ministerstwie. Teraz nie chodzi już o to, aby do tych spraw wracać, ale o to, aby mieć świadomość, że pojawiają się rzadziej.
Imperatyw kategoryczny: służyć Krajowi.
Być może Czytający ten tekst uznają to za zbyteczny truizm, ale sformułuję go, gdyż jestem przekonany, że w myśli mojej tkwi najważniejszy element właściwie funkcjonującej służby zagranicznej. Oto istotą jej jest służba Krajowi, przekonanie każdego z nas, że powierzona nam misja wymaga od nas wciąż obecnego przekonania, że każde nasze zachowanie, każda inicjatywa, wszystko, co robimy podporządkowane jest Polsce, jej interesom, obrazowi, jaki wyrabiamy o Niej w naszym otoczeniu. Wszystko inne jest konsekwencją tego założenia. Co do mnie, pragnę tylko powiedzieć, że z takim przekonaniem podjąłem i pełniłem moje funkcje. Z pewnością wiele rzeczy mogłem zrobić lepiej. Ale za największy komplement uważam opinię p. prefekta M. Hacène, który powiedział, że dzięki mojemu działaniu w Lille polubiono tam Polskę jeszcze bardziej.
Wniosek osobisty.
Okoliczności historyczne czasu, w którym przyszło mi żyć sprawiły, że mogłem reprezentować mój ukochany Kraj w Kraju, który mógłby być moją drugą ojczyzną. Warunki materialne egzystencji i pracy przesądziły o tym, że zarówno przyjęcie misji konsularnej, jak i jej zakończenie należą do bardzo trudnych wydarzeń. Także jej przebieg nie wolny był od przeżyć, które być może nie miały by miejsca w normalnej sytuacji politycznej. Mimo to z całego tego wielkiego doświadczenia zachowuję poczucie, że przez jakiś czas dano mi do dyspozycji wspaniałe narzędzie służby Polsce. I to jest najważniejsze.