"Z dnia na dzień..." jako leitmotif to dobra formuła. Dawno już nie "blogowałem" a nagromadziło się sporo czytania, notatek i zdarzeń, które chciałbym zapamiętać, więc zaczynam. Platon mówił, że najważnieszy jest początek...
Każdy dzień podobny jest podobny do dnia poprzedniego (bo nie może być inaczej, co skąd inąd normalne), mam stałe poczucie własnej nieużyteczności (piszę o nim od sześćdziesięciu lat w moich pamiętnikach, brr...co za nuda! Słusznie nikt nie chce ich wydać, krytyczne uwagi K. były równie niespodziewane jak niesprawiedliwe), grywam w szachy, staram się (kiepsko) spełniać "domowe" obowiązki, od dawna snują się za mną plany pisania "mojego" Dekalogu na użytek wnuków i dzieci (naiwność, czy głupota?) ...
Barbarzyńcy niszczą tysiącletnie dobra ludzkiej kultury, w Moskwie zamordowano Człowieka, który mówił "Nie!". Uczeni od mowy ciała mówią, że Putin jest poważnie chory. Dawno temu, w Warszawie w małym środowisku ambitnych ludzi powstała nieprzyjaźń. Ona trwa, jedna z wielu. Bliski mi człowiek sądzi, że tę właśnie trzeba rozumieć (prawda to?)...
Mnie otacza rodzina i jej "problemy" i moje troski: oboje z moją wspaniałą żoną starzejemy się. Każdy tydzień wydaje się krótszy przedniego, południowa (może nieco wcześniejsza) pobudka jest dużym wysiłkiem. Przeczytałem, że podstawą zdrowego rozsądku jest duży kosz do śmieci. Bardzo prawdziwe zdanie: tchnie nakazem wyrzucenia starych papierów, listów, fotografii, książek nawet, i urządzenia wnętrza, które porządkuje ducha a nie przypomina bezustannie dzieciństwo, młodość i wiek męski, minione już bezpowrotnie, już nie twórcze.
Łatwo jest wyrzucić książki. Mam zamiar tak właśnie postąpić ze sporym zbiorem "Znaków", dostępnych w internecie, a jednocześnie gniewa mnie fakt, że nie mam pieniędzy na ustawienie ich na taniej półce bibliotecznej, bo łatwiej poszczególny numer odnaleźć, linijkę czy słowo ołówkiem podkreślić, wzrok, od ekranu niszczony, chronić... Coraz więcej pism jest na ekranie, niech żyje technika ! (dla młodszych niż ja).