Centralny Instytut Informacji i Dokumentacji Naukowej w Warszawie, Aleja Niepodległości. Późne lata 1960. Pracowałem tam wtedy ze Zbigniewem Michejdą. Był bardzo energiczny, dokładny i pracowity. Ideą Zbyszka było doprowadzenie do modernizacji i automatyzacji systemów informatycznych. Mówiło się już wtedy o "maszynach matematycznych", polscy uczeni także podejmowali pierwsze eksperymenty.
W CIINTE kierował Zakładem Badawczym. Stanowiliśmy niewielką grupę specjalistów od klasyfikacji (Olgierd Ungurian, językoznawsta (Bożenna Bojar i ja, w zakresie tłumaczenia maszynowego), Andrzej Zając, Mikolaj Poletyłło ...
Zbyszka pamiętam jako sympatycznego człowieka i dobrego kolegę. Był dyskretny. W szczególnosci jeżeli chodzi o swoje liczne zainteresowania naukowe. Interesowal sie muzyką, z czego w tamtych latach nie zdawałem sobie sprawy. Był matematykiem, opowiadał mi, ze chciał ułożyc na posadzce swojego salonu wielką szachownicę i rozgrywać na niej gigantyczne partie. Byliśmy w przyjaźni, którą sobie bardzo ceniłem, choć czasami umiał być surowy i o tym mnie poinformować, np. w czasie dobrych spacerów po Alejach Niepodległości. Te spacery były mi potrzebne w czasach trudnych, kiedy podobną trasą chodziłem na spotkania z pracownikami UB.
Później pracowaliśmy razem w Instytucie Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Warszawskiego, pod kierunkiem prof. Anny Czekajewskiej, na Krakowskim Przedmieściu. Mieliśmy do dyspozycji duże pomieszczenie nieomal na rogu z ul. Swiętokrzyską, blisko sklepu "Harbapolu" gdzie obaj kupowaliśmy miętowa harbatę.
W roku 1976 Zbyszek pojechał do Londynu, a ja do Compiègne, do Uniwersytetu Technologicznego. Nie widzieliśmy sie wiele lat. Serdeczne spotkanie nastąpilo w czerwcu 1981 roku, w restauracji na statku "Stefan Batory", na którym wracałem z żoną i dziećmi z wizyty u mojej, już nieżyjącej siostrym Anny. Przyszedł z radościa na nasze zaproszenie i zjedliśmy polski obiad, który bardzo Zbyszka ucieszył.
30 lat po tym obiedzie znajduję w internecie tekst Barbary Michejda-Pinno, Siostry Zbyszka o nim. Pisze ona o wielu nieznanych mi szczegółach, o jego pasji dla muzyki, o jego poczuciu obywatelskości, które teraz sobie uświadamiam, przypomina mi jego stałe dążenie do lepszego.
Poza wspomnieniem, i dostępna juz powszechnie w pajęczy (Zbyszek by się cieszył !) informacją, nie umiem wnieść więcej niż moja serdeczność i poczucie, ze należy Zbyszek do tych wielu ważnych ludzi którzy mnie uformowali. Myslę o jego pochodzeniu i o moim : Jego, między Polską a ziemiami Cieszyna, moim, między Polska a ziemiami wschodu.
"Donacji Michejdy" i Szanownej Siostrze Zbyszka składam wiele dobrych życzeń i dużych sukcesów!
Jędrzej Bukowski
W archiwum odnalazłem dokument z tamtych czasów: przekazałem go Siostrze Zbyszka