- .Oko za oko, a wkrótce świat oślepnie - Gandhi
- .Polska przedwojenna była niejednolita, pełna dysproporcji, konfliktów, nieraz ubóstwa, rządzona niezbyt dobrze, z elitą władzy dość przypadkową. Niemniej jednak był to kraj normalny, w żaden sposób nie można by go określić jako dom wariatów. Natomiast Polska dzisiejsza to niewątpliwy i klasyczny dom wariatów.
Tak pisał Stefan Kisielewski. Mówiąc „Polska dzisiejsza” mowił o okresie przed rokiem 1989. Przed wiosną roku 2016 roku pojawiły się w moim Kraju całkowicie nowe i wcześniej nieznane elementy. Jeszcze przed Kisielewskim, a także już po jego odejściu wiadomo było o Polsce niejednolitej, o dysproporcjach i o ubóstwie, rządzenie zależało od pozostałości okresu poprzedniego, stabilizowało się bardzo wolno, potykając się często o ludzi i ich lepszą lub gorszą wolę, o trudności mniej lub bardziej obiektywne, o warunki ogólne, czyli o nienormalności w normalności.
Podstawowym nowym elementem sytuacji Polski roku 2016 jest absolutna wiara Jarosława Kaczyńskiego w zamach na jego brata, Lecha i w śmierć zamierzoną i męczeńską uczestników lotu do Katynia dnia 10 kwietnia 2010 roku.
Całe społeczeństwo Polaków przeżyło tamtą straszliwą, jedyną w historii lotnictwa katastrofę jako tragiczny cios w cały kraj. Byliśmy razem w bólu, byliśmy soldarni, byliśmy po prostu smutni. Mówił o tym parę dni temu prezydent Andrzej Duda we wspaniałej, pełnej prezydenckiego majestatu i godności mowie na Krakowskim Przedmieściu.
Tego samego popołudnia mówił Jarosław Kaczyński. Ponieważ zakłada, że chciano Lecha Wałęsę zabić, mówił: „Naszą pamięć chciano zabić”, „odpowiadał za to poprzedni rząd Donalda Tuska”, „tu muszą stanąć dwa pomniki” (Smoleński i prezydeta Lecha Wałęsy); mówił o zasługach minista Macierewicza; „Antoni, jeszcze raz Antoni, dokonał cudów ze swoim zespołem! Wykonali ogromną pracę. Dziękuję Ministrowi Obrony Narodowej, chciałoby się powiedzieć generałowi, ale jeszcze nie”. ”Tragedia smoleńska nie była przypadkiem”.
Prezes mowi, że ”Prawda musi się znaleźć w nazwach ulic i placów, rond, także w książkach, podręcznikach, to nasze wielkie zadanie, musimy to poznać, ustalić fakty. To dzieło dopiero się dzisiaj zaczyna - że „są tacy, tu wewnątrz Polski, a także na zewnątrz... tacy, którzy podnoszą na nią rękę. Im musimy powiedzieć: nie! Być może przyjdzie czas, że będziemy się musieli zmobilizować, by nasze nie zabrzmiało mocno”. Polska musi być niepodległa, Polska musi być niezależna, Polska musi być godna.
Prezes godzi się na przebaczenie, ale musi ono być poprzedzone przyznaniem się do winy i karą.
Oglądałem tę mowę na ekranie mojego komputera. Wielkie tłumy słuchały mówcę, ze czcią i z uwielbieniem, często, w odpowiednich chwilach ludzie skandowali słowa podziękowań, obiecywali, wyrażali przekonanie, że wygramy, że misję zrealizujemy, bili bravo, oklaskiwali... Przypomniałem sobie opowiadanie Drugie Przyjście Herlinga Grudzińskiego i fanatycznych pokutników, na czarno ubranych disciplinati XIV wieku. Ale przecież nie o dawno ubiegły wiek chodzi, nie jesteśmy w Peruggi, przed oczymi miałem autentyczny obraz Krakowskiego Przedmieścia, ludzie, często młodzi, byli urzeczeni...
Odmienność obu przemówień, prezydenta i prezesa była wstrząsająca. Jak tę odmienność interpretować ?
Inaczej niż Kisielewski intepretowałbym ten obrazek z dzisiejszej Polski. Myślę raczej o niebezpiecznym wodzu, który gra z niewiedzą całego społeczeństa, zna i wykorzystuje jego wrażliwość i jego zmęczenie, zdefiniował sobie swoje własne interesy i dąży do ich osiągnięcia. Ponieważ Wódz jest człowiekiem wieżącym, uważam, że dopuszcza się grzechu, ale nie moim zadaniem jest sądzić.
Niedobrze się dzieje w państwie polskim.
Chodzi o sprawy najważniejsze.
- Jędrzej Bukowski
commenter cet article …