Overblog
Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
21 août 2014 4 21 /08 /août /2014 20:43

                              avec-Ala-en-mai-123.jpg

Urodziła się w Częstochowie 21 sierpnia 1945.

Zdjęcie wykonałem w maju 2007 przed spacerem po Lille, dokąd przyjechała na urodziny Jeanne. Parę dni później odleciała do Kanady, na lotnisko odwiózł ją Rafael, jej ukochany siostrzeniec.

Pozostają zdjęcia i pamięć. Pozostaje jej Obecność, odtąd ustawiczna. I wszysko, co nam wspólne.

Partager cet article
Repost0
17 août 2014 7 17 /08 /août /2014 15:22

Dowiaduję się, w Heidelbergu zmarł wczoraj Andrzej Vincenz. Był synem Ireny i Stanisława, był profesorem slawistyki w universytetach w Heidelbergu i w Getyndze.

Spotkałem Andrzeja w roku 1988 we Francji, w okolicach Grenoble. Byliśmy sąsiadami i odbywaliśmy długie spacery w pobliskim lesie, dyskutując o sytuacji w Polsce. Pamiętam jego przejmowanie się polską kulturą, a szczególnie, odziedziczoną z pewnością po ojcu pasję do wszystkiego co słowiańskie.

  1988-10-15 Vinzenz Andrzej 1

15 październik 1988, La Combe de Lancay

Jestem do dziś pod wrażeniem tych spacerów. Andrzej był serdeczny i ciepły. Jak jego Matka, którą miałem szczęście poznać i która była z nami w czasie konferencji z okazji 100 letniej rocznicy śmierci Stanisława.

                                1988-10-15-La-Combe.JPG

                          15 październik 1988, La Combe de Lancay,                                      obok Ireny Vincenz jeszcze aktywny pr. C.G.Kiss z Budapesztu                      

 Dobrze, że byli! Są przecież, nie tylko w mojej pamięci!

Jędrzej Bukowski


Partager cet article
Repost0
14 août 2014 4 14 /08 /août /2014 21:59

 

                 Assomption de Marie, Miracle sur la Vistule,

                                     Fête du Soldat,

                       Anniversaire de Napoléon Bonaparte,

                              Anniversaire de Matthias...

 

                                 

                          2009-04-023-copie-1.JPG     Pilsudski portrait

                                                                                       Józef Piłsudski - Le miracle de Varsovie,

                                                                                                      les 13-15 août 1915

            DSC05665.JPG

                                      Sopot, le 17 août 

                              FILE0624-001.JPG  

                                         Swięto Zołnierza

                               Napoleon

                         Le consul Napoleon Bonaparte, né le 15 août 1796

 

Cher Matthias, cher Grand HOMME,

Moi, Ton Dziadek, je pense à Toi en ce jour de ton anniversaire ! Je pense aux personnes et aux dates symboliques qui coincident et entourent ta venue au monde.

A la Vierge Marie d'abord. Cela te fait sourire peut-être, mais depuis très longtemps les gens réflechissent sur l'absence de sa tombe, au point que le pape Théodore VII-e du septième siècle ait décidé de fêter "la fête de Dormition" et qu'un autre pape ait proclamé le dogme, selon lequel il faut croire que son son corps et son âme aient été élevés à la vie céléste. Chrétien, je dois y croire et cela ne m'apparaît pas génant. Nous sommes tous obligés de croire en quelque chose. Est un dogme, ou la réalité ?

Je pense au maréchal Piłsudski, De Gaulle polonais, l'auteur du "miracle sur la Vistule", une des grandes batailles du monde, qui a arrêté les bolchéviques en 1920, en sauvant l'Europe.

Je pense au consul Bonaparte qui fait aussi partie de l'histoire de la Pologne, ayant créé au XIX siècle la petite Principauté de Varsovie.

Je pense à la Fête des Forces Armées Polonaises à laquelle nous avons participé, avec Rafael à Varsovie, en 2009. On nous a donné alors des beaux drapeaux polonais.

Je pense à ton anniversaire fêté en 2010 à Sopot.

Il y a tant de choses à penser....

BONNE NOUVELLE ANNEE DE TA VIE !!! 

Profites-en! La vie vaut la peine d'être vécue et je suis sûr que tu seras heureux !!!

DZIADEK

 

 


 


               

Partager cet article
Repost0
1 août 2014 5 01 /08 /août /2014 20:54

1970-Amsterdam-ja-i-Jeanne.JPG

Dziś upłynęło 44 lata od naszego ślubu. Byliśmy w domu z synem. Telefonowała córka z Montpellier.

2014-08-01-my-i-raf-ok.jpg

2014-08-01-czworo.jpg

2014-08-01 rocznica

Był też z nami nasz przyjaciel Jurek. Parę godzin spędziliśmy w świetnej atmosferze, rozmawiając o naszych dzieciach, o wielkim spotkaniu rodzinnym w Warszawie cztery lata temu, o różnych sprawach...

Cóż można powiedzieć w takiej chwili ? Zycie trwa. Trwa także nasz mała, prywatna codzienność, za którą dziękujemy dobremu Bogu.

Dziwnie pomyśleć, że 1 sierpnia 1974 roku zaczęła się pierwsza wojna światowa, że 1 sierpnia 1944 powstała Warszawa, że dziś rano nowi zmarli padli w Gazie...

Stawiają pytania egzystencjalne. Einsein mówił, że absurdalne są pytania o czas przeszły, teraźniejszy i przyszłym bo czas jest wieczny. Jak życie ?

Partager cet article
Repost0
1 août 2014 5 01 /08 /août /2014 20:18

1970-Amsterdam-ja-i-Jeanne.JPG

Le jour de notre 44ème anniversaire de mariage... Nous étions avec notre fils. Notre fille nous a téléphoné de Montpellier.

2014-08-01-my-i-raf-ok.jpg

2014-08-01-czworo.jpg

2014-08-01 rocznica

Et nous avions avec nous notre ami Jurek: une très agréable conversation autour de nos enfants, de la grande réunion de famille à Varsovie il y quatre ans, des choses et d'autres ...

Que dire pour la circonstance? La vie continue, notre paix à nous aussi, et nous en remercions chaque jour le Bon Dieu ...

Il est étrange de penser que depuis le 1er  août 1914  toute une série de catastrophes ait marqué notre vie, que le 1 aôut 1944 Varsovie se soit lancée dans un combat pour notre liberté, que ce matin même de nouveaux morts tombèrent à Gaza...

On en vient à se poser des questions existentielles. Einstein disait qu'il est absurde de parler des temps passé, présent et futur, puisque le temps est éternel. Comme la vie ? 

 

 

 

Partager cet article
Repost0
23 juillet 2014 3 23 /07 /juillet /2014 07:23

Jędrzej Bukowski 

Pierwszy idol - jak dla Gieremka: wódz Apaczów Winnetou. Jak on, nie lubiłem Siuksów - byli okrutni i paskudni.

Pierwszy dzień w szkole: W roku 1942, u zakonnic, na Jasnogórskiej w Częstochowie. Robiłem głupie miny i poszedłem do kąta.

Pierwsza walka na pięści: Zawsze się bałem oberwać i czuję wstręt do takich rozwiązań.

Pierwsze lanie od ojca: W obecności zachwyconego szwagra Ojca, po wojnie, w 1945. Potem już nie było klasycznych kar. Wobec moich dzieci przyjąłem zasadę wprost przeciwną.

Pierwsza ważna książka: Uparty chłopiec Janusza Korczaka, podarowana mi w Lublinie przez Ciotkę na urodziny w roku 1942. Sięgam do starego zeszytu z połowy wieku, w którym notowałem wypisy:  Arystoteles, Lucjan Rydel, Ludwik Pasteur, Tetmajer, Ampère, Kepler … mało z tego wszystkiego rozumiałem, pociągały mnie nazwiska i sława tych pisarzy. W tym samym zeszycie znajduję wycinki prasowe z tekstami R. Kazimierskiej (?) o podziemnym parlamencie Warszawy, K. Makuszyńskiego, G. Jaszuńskiego (moja Ciotka go nie lubiła),inne o spotkaniach z telewizją francuską … w zaledwie do połowy wypełnionym zeszycie nie ma żadnej daty. Inne zeszyty też prowadziłem nieregularnie.

Pierwszy przyjaciel:  Pierwszeństwo w czasie nie jest najważniejsze. Jest ich kilku, wszyscy są w moim codziennym życiu.      

Pierwsza randka: Odwiedziła francuskie stoisko Sodexportu na targach książki i prasy w Pałacu Kultury . Byłem za nie odpowiedzialny. Kalina - miała blond włosy i była piękna. O wiele doroślejsza ode mnie. Dużo starszego, w Rzymie, oczarowała mnie Jeanne, piękna blondynka z kraju tulipanów i tak już zostało.

Pierwsze pieniądze: Za tłumaczenie Mouniera.

Pierwszy sukces:  Z paru rzeczy jestem zadowolony. Sukcesy uważam za wirtualne: dotyczyć będą (?) dzieci i wnuków.

Pierwsza porażka:  Smutki i doświadczenia lat dziecinnych nie są porażkami. Dużo przykrości doznałem w życiu zawodowym, ale zdaje sobie sprawę z tego, ze czasem sam byłem za nie odpowiedzialny.

Pierwszy własny dom: we francuskich Alpach, w Domène pod Grenoble.

Pierwsza łza: Pamiętam dziecięce.  Latwo się wzruszam, miałem trudności z wygłoszeniem pierwszego przemówienia w Konsulacie w Lille.

Urodził się w 1935 r. Nigdy nie był inżynierem mechanikiem, jak na wyrost stwierdza dyplom Politechniki Częstochowskiej, w jakimś stopniu jest romanistą z Uniwersytetu Warszawskiego, interesował się, czytał i pisywał o tematach związanych z filozofią personalistyczną, z opozycją polityczną w Polsce, z formalizacją procesu tłumaczenia i przekładem maszynowym, tłumaczył, wydawał, zajmował się (intensywnie) dziećmi i wnukami,  współdziałał z ludźmi, grywa w szachy. Był pierwszym,  niekomunistycznym konsulem generalnym R.P. w Lille. Od Pierre Mauroy, byłego premiera Francji i burmistrza Lille, otrzymał złoty medal miasta. Korpus konsularny Lille nadal mu okolicznościowy medal.

 

Nie oczekując tego, starzeje się. Odczuwa symptomy amnezji wobec zachowań ludzi, "kompleksyfikacji" i kryzysu. Grywa w szachy, już nie zajmuje się dziećmi (bo są daleko), jeszcze prowadzi samochód, stara się porządkować papiery...

Myśli o tych, którzy byli i nadal są, codziennie otwiera maile, modli się wieczorami i dziękuje Jeanne za to, że jest.

 

Partager cet article
Repost0
8 avril 2014 2 08 /04 /avril /2014 07:57

Od kilku tygodni obiecuje sobie, ze cos napisze. Coraz trudniej mi zgodzic sie na wiek! Myslalem, ze 80 lat to bardzo duzo, a okazalo sie... Kiedy sie to wszystko stalo? A tyle mam planow, wydaje mi sie, ze sporo jeszce moge zrobic...

Poki co, donosze Wam krotko, ze nie zrezygnowalem jeszcze z wydanie mojej autobiografii: naiwnie mialem nadzieje, ze zainteresuje sie nia wydawca w Warszawie (odebralem maszynopis osobiscie...). Cieplo i serdecznie komentowali ja Marta i Janek, Karol, Donata (powiedziala, ze to taki "polski" tekst), Krystyna dziwila sie skad w nim taki patriotyzm, Profesor, jeden z moich autorytetow, pisal , ze niej zaglada, K. zwrocil uwage na nieobecnosc cierpkich ocen o ludziach i sytuacjach, osobiscie dostrzeglem, ze zbyt malo miejsca poswiecilem mojemu spotkaniu z Jeanne. Naczelny "Wiezi" nawet na nia nie zareagowal, choc nie proponowalem, naturalnie, wydania calosci.

Chcialbym, aby ten tekst powstal. Tyle ludzi pisze, czesto po to, aby nic nie powiedziec.

Pisze to dlatego, ze "na starosc lat", jak mawiala moja ciotka, takie niepowodzenia urastaja do rangi wielkiej przegranej. To przesada, wielu ma gorzej, ale...

Odzywa sie, bardziej dotkliwe, moje poczucie, ze zyje w "nie moim" swiecie: inaczej odczuwam swojskosc warszaskiej Starowki, Kanonii, czy Alei Najswietszej Marii Panny w Czestochowie, bo tam jestem u siebie.

Wam, Droga Marto, Janku, Karolu (dziekuje za Kamczatke), Donato, Prosorze, Bohdanie, Krystyno, Barbaro siostro Zbyszka, Slawkowi,... mowie, jak mawial Zawieyski: dobrze, ze jestescie...  

Przed Wielkanoca, Dla Wszystkich Najlepsze Zyczenia !!! 

Jedrzej

PS. Po wojnie z wirusem, nie jeszcze polskich diakrytykow, Sorry                                       

Partager cet article
Repost0
11 mars 2012 7 11 /03 /mars /2012 09:20

czetochowa 058

 Pozdrawiam Was z Lille ! ładniej juz tu, a dwa tygodnie temu byly silne mrozy! 

 

A to moja rodzina : Anastazja, Aleksandra (nasza córka), Matthias, Rafał, ja i Jeanne, Boże Narodzenie 2011

DSC08036

Partager cet article
Repost0
29 février 2012 3 29 /02 /février /2012 22:06

Jestem ostatnio w dziwnym stanie: nie umiem zdobyć się na wysiłek, odłożyłem hucznie zapowiadaną "autobiografię", z trudnością przychodzi mi odręczne pisanie, nie mam ochoty nawet na telefon do bliskich. Wiem, że "powinienem" zadzwonić do Marty, która z pewnością czuje się źle, porozumieć sie z Jankiem, z Bohdanem, z Markiem, z Karolem, zapisać coś w moim natotaniku ...

Koniec lipca i sierpien 2010. Rocznica ślubu, wielkie emocje, wspaniałe spotkania, Warszawa, koncert w Łazienkach, Głosków, Częstochowa ... Teraz jest inaczej: czuję wiek, skutki zmiany mieszkania, martwię się o Jeanne.

Zapomnienie przynoszą mi szachy i lektura różnosci w internecie. Szachy są grą wspaniałą, w każdej partii inną, wymagającą umiejętnosci strategicznych i taktycznych, psychologiczną bardziej niż techniczną. Internet zadziwia swoim bogactwem, możliwością znalezienia różnych fotografii i tekstów, także bardzo starych, mam podziw dla ludzi, którzy potrafią to wszystko robić. Jest to też wspaniały instrument komunikacji, z którego staram się, korzystać. Zaglądam często do "blogów" Ryszardy.

Mam nadzieję z tego stanu wyjść. Postaram sie wrócić do autobiografii i wpisać do niej krótkie, na podobieństwo "kisielowych", portrety moich przyjaciół.

We Francji kampania wyborcza ... Wszystko dla władzy, potem zobaczymy ... 

Jędrzej Bukowski

Partager cet article
Repost0
28 septembre 2011 3 28 /09 /septembre /2011 09:40

Wczoraj dostałem "mail" od Profesora Pelca. To ważne wydarzenie. Postać Profesora odsyła mnie de wspomnień mojej młodości, do wspaniałych lat uniwersyteckich w Warszawie. Do czasu, który "po prostu" był i z wartości ktorego nie zdawałem sobie sprawy, bo chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z dobra które spotyka.

 

Chodziłem do Profesora na wykłady i na seminaria, do lokalu na Krakowskim Przedmieściu. Był punktualny, wykłady mieściły się dokładnie w granicach godzin wykładowych, był precyzyjny i zorganizowany. Przez pewien czas rozmawialiśmy o pracy doktorskiej.

 

To było czterdzieści lat temu. Byłem dumny z Uniwersytetu, z mądrych wykładów, z tego, że Rodzice uważali to wszystko za powód do zadowolenia. Teraz rozumiem, nie wykorzystałem możliwości do końca.

 

Dwa lata temu, zaprzyjaźniony młody człowiek powiedział mi o seminariach Profesora. Napisałem doń, i poszedlłm, z Rafałem i Matthiasem, na seminarium doktora Ciecierskiego, prowadzone przez Profesora w tym samym lokalu i w tych samych godzinach jak przed czterdziestu laty. Przywiązuję do tego ogromną wagę, nawet jeżeli trudne seminarium o logice Russela bardzo przekraczało moje i oczywiście moich chłopcow możliwości intelektualne. Myślę, że wyczuli oni element ciągłości życia, życzliwość Profesora i wartość mijającego czasu.

 

Teraz od czasu do czasu koreponduję z Profesorem, staram się, aby wiedział że uwazam się za Jego ucznia, wyrażam szacunek  dla Jego Postańczej przeszłości. Myślę przy tym o Wujku Janie. 

 

Dziękuję Panie Profesorze !

Partager cet article
Repost0