Overblog
Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
14 novembre 2016 1 14 /11 /novembre /2016 17:23
Mój patriotyzm  (złudzenie i rzeczywistość)

 

... W całej przeszłości i w całej przyszłości

Jedna już tylko jest kraina taka,

W której jest trochę szczęścia dla Polaka :

Kraj lat dziecinnych ...

 

Patryjota: gorliwy o dobro ojczyzny obywatel, przy ojczyźnie, jakby przy swojej własności obstawający, pisze Samuel Bogumił Linde w Słowniku języka polskiego (tom 4 wydany w roku 1811

 

Patryjotyzm: uczucie miłości ojczyzny, objawiające się godnie w światłem pojmowaniu jej zalet, zarazem też niedostatków, w gorącej obronie pierwszych, a usilnem dążeniu usunięcia drugich, Samuel Orgelbrand w Encyklopedii powszechnej (tom 20, Warszawa 1865)

 

O patriotyźmie umiem myśleć tylko osobiście. Pytanie o treść tego pojęcia jest dla mnie równoznaczne z pytaniem o polskość, o źródła mojej polskości i o moje rozumienie wspólnoty ludzi. Pisać o tym, to zacząć od określonego miejsca i czasu, zawierzyć imaginacji.  

Moja polskość zaczęła się w styczniu 1935 roku w Brześciu nad Bugiem, gdzie przyszedłem na świat. Dowiedziałem się, że we wrześniu 1939 roku Guderian i Kriwoszein przyjęli w tym mieście wspólną defiladę oddziałów Wehrmachtu i Armii Czerwonej, a komunistyczne władze PRL uznały mnie za obywatela Związku Radzieckiego. Te oburzające informacje wzmacniają tylko moje poczucie polskości, które odczułem in situ przejeżdżając przez Brześć z delegacją parlamentarzystów polskich w drodze do Wilna.

Moi rodzicom, Aleksandrze z Warszawy i Juljuszowi (pisownia z epoki) z Wilna zawdzięczam pierwsze inicjacje, oni prowadzili mnie po pierwszych krajobrazach. Oni pokazywali pierwsze twarze. Z nimi wchodziłem w Czas. Z nimi zaczęły się w moim życiu przeprowadzki. Trwają do dziś, podobnie jak do dziś trwa moja polskość.

Chyba w roku 1936 pojechaliśmy do Częstochowy. Trudności współżycia rodziców mają ogromny wpływ na moje postrzeganie ludzi i spraw. Musiało być ciężko, skoro znalazłem się z matką na Starym Mieście w Warszawie, u jej siostry, ciotki Heli i u wujka Janka, jej męża, gorącego patrioty, walczącego, jak najdosłowniej, o wolność Polski. Powiedział matce, że w warunkach walki zbrojnej nasze pozostawanie na Starym Mieście mogłoby okazać się dla wszystkich niebezpieczne i wyjechaliśmy do Lublina. W ten sposób podświadomie poznawałem nowe warunki życia, czyli wojnę i obcą okupację, matka musiała pracować w niemieckiej restauracji, potem ją uwięziono w Zamku, słyczałem terminy: Reichsdeutsch, kontyngent, policja granatowa, szmalcownik, sabotaż, przemyt, łapanka, volksdeutsch, podżegacz, szmugiel ... Kształtował się mój umysł, powstawał mój system wartości.

Było ciężko. Wróciliśmy do Częstochowy. Z ostatnich sytuacji przed powrotem zapamiętałem (dokładnie), że przysiągłem matce, że jej nigdy nie opuszczę. Miałem siedem lat i wypowiedziałem słowa nie mając świadomości ich znaczenia. Długo potem z  tego zobowiązania zwolniło mnie życie, ucząc mnie zarazem ostatecznie szacunku do słów i wierności ich treściom. To ważny składnik mojej wizji świata i mojej polskości.

W roku 1945 urodziła się moja siostra Anna, do Ojca, lekarza, przychodziły pacjentki, wprowadzili się dwaj oficerowie Czerwonej Armii, grywano w brydża, prowadzono polityczne dyskusje o sprawach aktualnych, z których mało rozumiałem, ale wprowadzały mnie w sprawy wojny, w mentalność ludzi sytuacji nienormalnej.

O moim myśleniu o Polsce i o mojej polskości przesądzili rodzice. Ogromną rolę odegrał Jan Gieorgica, mój wuj ze Starego Miasta w Warszawie, i Ojciec Janusz Werner, nasz przyjaciel Jezuita. 

Działalność wujka Janka w czasie Powstania Warszawskiego, spacery z nim na moim - jak mówił - Moście Poniatowskiego, opowiadania o jego pracy przymusowej w Niemczech, rozmowy o polskiej historii i o polskich osiągnięciach naukowych nie były pozbawione emocji i właściwej mu pasji, bez wątpienia tworzące mój, patriotyzm.

Grzegorzewicz, bo taki był wuja pseudonim w Powstaniu, jest bodaj najważniejszym wśród moich bohaterów. To jego pogląd o konieczności walki o Polskę wyznaczył moją ideę przewodnią w tej kluczowej sprawie. Bardziej, bo bezpośrednio opowiadał mi o ludziach Powstania, o rozgłośni radiowej Błyskawica, o tym jak osobiście zniszczył urządzenie kiedy okazało się, że wszystko trzeba kończyć...

Ojciec Janusz Werner, kaznodzieja i mówca, był człowiekiem czynu i energii, pomagał – o czym niedawno czytałem – młodym solidarnościowcom w ich walce o niezależność Polski od komunizmu, imponował swoją osobowością, swoją wiarą ludziom, optymizmem. W wielu ważnych sprawach kieruję się, chyba podświadomie, tym niezwykłym człowiekiem.

Na Jasnej Górze prowadził dla nas rekolekcje, co w rzeczywistości politycznej ówczesnej Polski wymagało pewnej dyskrecji. Także oceny jasnogórskich zakonników skłaniały do uwagi, bo nie wszyscy oni okazywali O. Januszowi zaufanie. Moja polskość i moje myślenie o wspólnocie ludzi bogaciły się...

 

...

 

... moja polskość zatem, mój patriotyzm ? Polskość i patriotyzm inaczej podlegają Czasowi niż zwykły śmiertelnik. Uczyli mnie najwięksi, Mickiewicz, Norwid i Szopen i Wajda. Czytałem encyklopedystów. Pisali o tych cnotach filozofowie i historycy. Pisali i piszą jeszcze starsi i młodsi. Pisali kombatanci polscy w Lille, którzy, bez zasług moich, obdarzyli mnie godnością przewodniczenia ich stowarzyszeniu. Podsunąłem im temat Gdy myślę Polska ... Z archiwalnych zapisów wyłaniają się słowa mocne, i o dawności mówiące rzeczy najważniejsze, i  aktualne niezmiennie, i na przyszłość wskazujące :

 

Witold HERETYNSKI (artysta malarz, 1944 - 2013), wspominając pobyt w Polsce ze swoim ojcem, pisze o wzruszeniu Ojca płaczącego po pięćdziesięciu latach niewidzenia kraju. On sam miał w tym momencie lat 33: byłem z nim w Polsce zaledwie odkilku sekund, a już odczuwałem ciążenie i siłę obecności historii, tragicznej historii tego kraju. I wtedy nauczyłem się, co oznaczają pojęcia takie, jak ojczyzna, ziemia rodzinna, dźwięk dzwonu. ...

... Kiedy po naszym powrocie do Francji moj Ojciec zmarł... zrozumiałem, że chodzi o to, co się nazywa „duszą polską. ... kocham tę Polskę, która podnosi się za każdym razem, ale dostrzegam niebezpieczeństwa, których trzeba uniknąć dzisiaj : nacjonalizm i integryzm, nowe bóstwa, utrata pamięci...

...  Jeżeli Polacy nie sięgną do swojej historii po siłę i po inteligencję to ryzykują utratę duszy.

 

Edward KOZIK (pisarz,  1922 – 2014) : … moja polskość, ugruntowana wychowyniem, własnymi przeżyciami i wpływem przykładów, rzutuje na moje spojrzenie na świat.... prężna polskość powinna być otwarta. Z polskością bez najmniejszego kompleksu należy iść do innych. Dobry Polak powinien stać się jak najlepszym obywatelem gościnnego kraju. Brać pełną odpowiedzialność za jego losy. Pokazać się innym w równie pozytywnym świetle, w jakim pragnę aby postrzegano Polskę...

 

Jacqueline ZUBEK-KETTERLÉ (1921 – 2012), wdowa po płk.wp. Julianie  ZUBEK) : Polska była najpierw dla mnie, podobnie jak dla wielu Francuzów, daleką przyjaciółką ... później była to Polska uchodźców politycznych po drugiej wojnie światowej, jak mój mąż, Julian Zubek, jak mój teść Ireneusz Pełka. Wspólny był im kult honoru i tradycji, oraz ogromna kurtuazja.

Wybór Kardynała Karola Wojtyły na tron Swiętego Piotra, niby uderzenie piorunem wstrząsnął Polakami naszego ragionu. Był to dla nich powód do dumy i zachęta do odszukania swoich korzeni...

... Polska, to był pewien grudniowy dzień 1981 roku. Stan wojenny. Wspaniały zryw Solidarności. Tym razem zjednoczeni, Polacy z prawicy i z lewicy...powstały żywe do dziś przyjaźnie...

Tę właśnie Polskę, kraj szlachetny i odważny, pokochałam szczególnie...

 

Ks. Jan BOJDA (1933 – 2010) : Uosobieniem patriotyzmu jest i pozostanie Ksiądz Kardynał Stefan Wyszyński...

... System komunistyczny nie tylko narzucał obce struktury, ale pragnął zapanować nad duchem narodu... 

...Polak znalazł się na Stolicy Piotrowej, a w kraju zmagania z mocami komunizmu podjęła Solidarność. Prosił Papież Ducha Swiętego z placu Warszawy o odnowę oblicza tej „ziemi” – polskiej ziemi. Od tego momentu rozpoczęło się zmaganie o odnowę oblicza Polski i będzie ono trwało jeszcze długo, bo siły zła dość długo siały ziarna niszczenia człowieczeństwa.

Polska to wspólny dach Polaków, a pod nim wiara chrześcijańska z jej wartościami, ziemia rodzinna, kultura... Na pięciolinii melodii ojczyźnianej bogaty język słowiański w polskiej odnianie ...

... Polska to rodzinny dom z jego tradycjami, ojciec, matka, bracia i siostry, rodzinne otoczenie, niewielki, ale swój, odwieczny zagon, karmiciel pokoleń. I ta polska bieda, która kazała opuszczać ojczyste mizerie i szukać chleba za progami rodzinnej ziemi...

... Dziś Polska usiłuje wejść do Wspólnoty Europejskiej, do ojczyzny ojczyzn ... Wejdziemy do Wspólnoty nie z majątkiem gospodarczym, bo go jeszcze nie mamy, ale z wartościami duchowymi, które Europa zagubiła. Oby Duch ożywił materię.

 

Jan DWIERZYNSKI (ur. 1937, samouk, nauczyciel, rzeźbiarz, muzyk) :  ... po ojcu odziedziczyłem zamiłowanie do historii i do geografii. ...

... dom był miejscem spotkań i świąt, ... słuchałem opowiadań „z tamtąd”, moja matka wzbogacała te historie, w których obyczaje i życie religijne mieszały się czasem ze zbrodnią i niesprawiedliwością. Był w nich także antyklerykalizm... ale przeważało poczucie „utraconego raju”, do którego kiedyś wrócimy.

Trzy razy musiałem wracać do Polski, żeby się przyzwyczaić. Tam poczułem jak bije „serce Polski”, tam z wielką pomocą lektóry Chłopów Reymonta zrozumiałem pokolenie moich rodziców ...

... Polska jest nie tylko krajem nędzy i emigracji, którego się czasem wstydziłem, jest krajem mającym bogatą historię i wielką kulturę, które przenikają mnie od dzieciństwa dlatego, że moi rodzice byli częścią tej Polski ...

... bardziej niż jakiejkolwiek książce, w większym stopniu niż jakiemukolwiek spotkaniu, im właśnie zawdzięczam tę świadomość Polski...

... Kocham Francję i kocham Polskę, ale dziś Polska potrzebuje mnie najbardziej...

... Polsce należy się to, co jest we mnie najlepsze...

Polska roku 1993 to dziedziczka ciągłości kultury i tysiącletniej historii ... wypełnio-nej wielkością, ale też i nie wolnej od wielkich błędówi od rozczarowań...

... Jedną z pierwszych rzeczy, którą trzeba zrobić jest odnowienie zaufania do władzy... aby przywództwo kraju objęli ludzie kompetentni i uczciwi...

... staram się w miarę moich możliwości pomóc temu krajowi i przekazać moim dzieciom spuściznę, którą otrzymalem od rodziców ... a jednak, siłą rzeczy, ten utracony raj mojego dzieciństwa oddala się, nie jest już dla mnie marzeniem. I choćbym wszystko przekazał moim dzieciom, będą one już mniej Polakami niż ja lub moi rodzice ...

Michał Aleksander KWIATKOWSKI (w latach 1962 – 1989 dyrektor Narodowca)

... bez Polski, kraju moich rodziców i dziadków byłbym „osobą z nikąd”, „człowiekiem bez twarzy”, potrzeba własnych korzeni i własnej „twarzy” zwiększa się z integracją, a nawet nieraz bywa jej następstwem.

 ... poza przywiązaniem do moich korzeni, wynikającym z poczucia godności ludzkiej i lojalności, największą rolę odegrała dla mnie religia i lojalność wobec mojego otoczenia, a więc przede wszystkim wobec moich Rodziców i misji wobec Polski i Polonii, jaką mi powierzyli. ... Wytworzyło to spuściznę moralną, której nie mogłem zdradzić bez gardzenia samym sobą i moimi Rodzicami, a także wielką rzeszą polonijną, która mi zaufała.

...każdy człowiek, nawet najskromniejszy otrzymał od Boga misję życiową, którą musi wykonać, jeżeli chce żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Jest to dług wdzięczności, zaciągnięty wobec Stwórcy z chwilą urodzenia... 

Adriana van TOL- BUKOWSKA

Znajomość z Polską odnowiłam w czasie Drugiego Soboru Watykańskiego, kiedy w mojej pracy spotkałam, nauczyłam się rozumieć i nawiązałam więzy przyjaźni z nielicznymi przedstawicielami (polskiej) prasy opozycyjnej, którzy dostali paszporty aby przyjechać do Rzymu. Wciąż jeszcze nie rozumiem dlaczego wiedzieliśmy wtedy tak mało o sytuacji w Polsce, jak to się stało, że byliśmy tak zdumieni, a nawet dotknięci, kiedy nie chcieli oni dawać nam do publikacji artykułów o Kościele w Polsce.

To się zmieniło z moim małżeństwem i moim wyjazdem do Polski. Pierwsze wrażenia: szare miasta. szare sklepy, coś jakby zły film lat czterdziestych. Ale także: serdeczność ludzi, ich niesłychana gościnność, hojne dzielenie się ich skromnymi darami, i ... ta kurtuazja, która sprawia, że marzy się o krynolinie i potępia na zawsze ultra feministki ! Bardzo szybko zanurzyłam się w życie polityczne, w historię Polski i jej aktualność, tak z pozoru szarą, a jakże w istocie burzliwą i pasjonującą.

... Sześć lat spędzonych w Polsce całkowicie zmieniły mój pogląd na świat w płaszczyźnie politycznej i wzmocniły moje przekonanie o absolutnej konieczności szacunku dla drugiego człowieka, będącego warunkiem kulturalnego i duchowego przeżycia. ...

Zróbmy wszystko, aby (lata 1970) nie powróciły, żeby Polska, za której wolność przyjęliśmy naszą pełną dopowiedzialność, powróciła do swojego dziedzictwa wartości ludzkich i duchowych, na których zawsze opierała się jej potęga.

Jędrzej BUKOWSKI

... Ja, moi Rodzice, ich ojcowie i matki, dziadowie nasi ... oto ogromny ciąg pokoleń, zda się nieskończona sztafeta naszych poprzedników, którzy przekazują sobie, jak płomień olimpijski, nasze życie gdzieś od mroku dziejów po dziś, w daleką przyszłość. Wszyscy oni związani są z jedną ziemią, z Polską. Na niej żyli i w niej zapewne większość z nich wyobrażała sobie miejsce swego spoczynku...

Wolność ceniący ponad wszystko, przywiązani do swojej tożsamości, poprzednicy nasi zawsze skutecznie opierali się (złu), z pokolenia na pokolenie przenosząc podstawowe dla nas wartości, umacniając je z czasem i wzbogacając. Być może tak właśnie powinno się rozumieć słowo „Polska”. Miejsce na ziemi, trwanie największych wartości, ludzka pamięć.

... Długo poza Polską żyję, ale ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że ją opuściłem. Noszę ją w sobie, uczę się jej codziennie, staram się jej służyć. Myślę, że służby wymaga w tej chwili najwięcej. Odzyskała wolność i teraz tę wolność trzeba zagospodarować. Wspólny wszystkim Polakom interes to przyszłość Polski... Chciałbym, żeby ona coraz bardziej mobilizowała polskie myślenie.

...

Cytuję te fragmenty z polsko-francuskiego biuletynu Konsulatu Generalnego RP „Informacje” w Lille z roku 1993, 23 lata temu.

...

Konsulat Generalny RP w Lille już nie istnieje. Jestem zdumiony, że 23 lata wystarczyły na pojawienie się aż tylu zmian w Polsce. A przecież wciąż jestem Polakiem. Wciąż jestem dumny z mojej polskości. Wstydzę się tego, co się dzieje dziś. Projektów „dobrych zmian”, koniunkturalnie wymianych jednych osób na inne, „politycznej poprawności”, gwałtu na Konstytucji, obsesyjnego szukanie zła i złych, lekceważenia Słowa i słów, nienawiści do Lecha Wałęsy ...

Gigantyczne zadanie stoi przed tymi, którym nie przystoi odchodzić, przed młodymi zwłaszcza, polega na podtrzymaniu tej starej jak polskie pisanie debacty o Polsce i o polskim patriotyźmie.

W roku 1946 Maria Ossowska napisała ważny tekst o dobrym obywatelu. http://www.ceo.org.pl/sites/beta.serwisceo.nq.pl/files/MG/davBinary/1_Mlodzi%20glosuja%202010/maria_ossowska__wzor_obywatela_w_ustroju_demokratycznym.pdf

Jako składniki cnót niezbędnych w społeczeństwie wyróżnia ona, tuż po wojnie, aspiracje perfekcjonistyczne, otwartość umysłu, dyscyplina wewnętrzna, tolerancją, aktywność, odwaga cywilna, uczciwość intelektualna, krytycyzm, odpowiedzialność za słowo, uspołecznienie, umiejętność współdziałania, walka i tradycje rycerskie, wrażliwości estetyczna, poczucie humoru.

                                 Jędrzej Bukowski

Partager cet article
Repost0
18 octobre 2016 2 18 /10 /octobre /2016 08:14
Partager cet article
Repost0
1 août 2015 6 01 /08 /août /2015 12:58
13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

Rok 1969. Jeanne van Tol pracowała w Rzymie w pałacu Doria Pamphili na ulicy Santa Maria dell’ Anima, tuż za placem Piazza Nawona i słynną fontanną Berniniego. W ośrodku dokumentacyjnym episkopatu holenderskiego IDOC była najważniejsza.

Razem z Jerzym Turowiczem z Krakowa i Julkiem Eską z Więzi, wybitnymi pośród wybitnych, znalazłem się tam w czasie Synodu Watykańskiego II i w IDOC’u szukaliśmy wiedzy i informacji.

Poszedłem. Szefa nie było, więc skierowano mnie do Jeanne van Tol...

Po pięciu różach pojechaliśmy do Monte Cassino. Zaproponowałem Jeanne małżeństwo.

To był początek ...


                                                                          .........

 


L’an 1969. Jeanne van Tol travaille à Rome. Le palais Doria Pamphilj se trouve à Rome, via Santa Maria dell’Anima, juste derrière la Piazza Navona et sa célèbre Fontaine Bernini. Le palais abrite un centre de documentation conciliaire hollandais IDOC, dans lequel elle est la plus importante.

Avec Jerzy Turowicz de Cracovie et Juliusz Eska de Więź, illustres parmi les illustres, je m’y suis trouvé pendant le Synode des Evêques, et nous cherchions à l’IDOC à nous documenter et à savoir.

J'y suis allé. Le chef étant absent, on me dirige vers Jeanne van Tol…

Après cinq roses nous sommes allés à Monte Cassino. J’ai proposé le mariage à Jeanne.

Tel fut le début …
 

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

13 kwiecień 1970. Z Rzymu wróciłem do Warszawy przejęty i pełen niepokoju. Czy Jeanne propozycję przyjmie ?  Sytuacja była niebanalna…

 

W Częstochowie, rodzice dali mi to, co uznali za najlepsze: wychowanie dość typowe dla średnio zamożnych inteligentów katolickiego kraju. Byli religijni bez fanatyzmu, postępowi, szanowali polską tradycję wierności Ojczyźnie, uznawali za oczywiste normy życia społecznego, chodzili do kościoła, ale krytycznie patrzyli na niektóre zachowania księży.

 

W Warszawie wszedłem do środowiska miesięcznika Więź, założonego przez Tadeusza Mazowieckiego i łączącego postępowych katolików. Chcieli oni budować społeczeństwo otwarte na odnowę Kościoła, zmagając się jednocześnie z ustrojem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, narzuconym przez historię, absurdalnym i ograniczającym postawowe prawa obywateli.

 

Po stronie Rzymu i Amsterdamu, Jeanne niosła odmienne doświadczenia. W katolickiej i protestanckiej Holandii współżycie religijne obu wspólnot jest w narodowej tradycji znaczone konfliktami. Miały one dla jej wczesnej młodości szczególne konsekwencje. Wojna i im nie oszczędziła udręk. Głód, włóczęga w poszukiwaniu miejsca i chleba dotykały Holendrów. W Polsce nie do końca zdajemy sobie z tego sprawę. Z pięciorgiem dzieci (dwóch braci i trzy siostry), Jej  rodzice, podobnie jak moi, chodzili do kościoła, Jeanne wcześnie interesowała się sprawami wiary, odnową Kościoła i ruchem ekumenicznym.

 

W ten sposób odczuwam bagaż wychowania i tradycji, które przywiozłem do Rzymu, i które niosła w sobie Jeanne, w chwili naszego watykańskiego spotkania. Ważna jest także, nie tylko dla nas obojga, konfrontacja powszechnego zniewalania społeczeństwa polskiego przez reżim PRL-u z zachodnią demokracją. Wtedy, i w jakiś sposób jeszcze i teraz, wszystkie nasze rozmowy dotyczą spraw wiary i miłości, szacunku dla drugiego człowieka.

 

Dlatego kocham Jeanne tak bardzo.

 

.........

 

13 avril 1970. Après Rome, je suis rentré à Varsovie impressionné et inquiet. Est-ce que Jeanne accepterait ma proposition ? La situation n’était pas banale.

 

A Częstochowa, mes parents m’avaient donné le meilleur : une éducation typique pour les gens cultivés d’un pays catholique, modérément riches. Religieux sans être fanatiques, ils acceptaient le progrès, ils respectaient les traditions polonaises de la fidélité à la Patrie, ils suivaient les normes de la vie en société, ils allaient à la messe mais observaient d’un œil critique certains comportements des prêtres.

 

A Varsovie, j’ai rejoint le collectif du mensuel Więź, fondé par Tadeusz Mazowiecki et composé de catholiques progressistes. Ils voulaient bâtir une société ouverte  au renouveau de l’Eglise, tout en affrontant le régime „socialiste” de la République Populaire de Pologne, imposé par l’histoire, absurde, piétinant les droits élémentaires des citoyens.

 

Côté Rome et Amsterdam, Jeanne portait des expériences différentes. Entre le catholicisme de sa famille et le protestantisme de la tradition hollandaise des conflits sont fréquents, ce qui trouva, dans sa jeunesse, une expression singulière et intéressante. Ses parents, aisés, avaient fort à faire avec leurs cinq enfants (deux frères et trois sœurs), et la seconde guerre mondiale apporta, à eux aussi, de la faim et de la misère, dont les Polonais ne se rendaient pas suffisamment compte; tout comme les Hollandais ignoraient le quotidien du Rideau de Fer. Les van Tol, comme les Bukowski, étaient pratiquants; encore jeune, Jeanne s’intéressait à la religion, au mouvement œcuménique.

 

C’est ainsi que je ressens le bagage de l’éducation et de la tradition que j’avais emmené à Rome, et que portait Jeanne rencontrée en fait au Vatican II. J’ajoute une certaine importance que relève notre rencontre, de la confrontation du contrôle absolu de la société par le régime en Pologne et de la démocratie occidentale. En ce temps-là, et d’une certaine façon encore maintenant, toute notre préoccupation tournait et tourne toujours autour de la foi et de l’amour et du respect pour l’autre.

 

Nous en parlons avec Jeanne, et c’est pour cela que je l’aime.

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

1 sierpień 1970 - Kościół Obrechtkerk w Amsterdamie 

Przy ołtarzu Juliusz Bukowski mówi modlitwę Ojcze Nasz

Celebrans: O. Edward Schillebeeckx, znany teolog holenderski

Marta Gołębiewska-Gieorgica, moja siostra

Bernardus van Tol, ojciec Jeanne 

Ben van Tol, jego syn

Hendrika van Tol, matka Jeanne

Jan van Tol, ich syn

Gerda van Tol, żona Bena

Elly Soeting, żona Jana

 

 

.........

 

 

 Amsterdam, le 1 aôut 1970 - église Obrechtkerk 

A l'autel Juliusz Bukowski prononce leNotre Père

Officiant, le Père Schillebeeckx, théologien hollandais bien connu

Marta Gołębiewska-Gieorgica, ma soeur de Pologne

Bernardus van Tol, le père de Jeanne 

Ben van Tol, son fils

Hendrika van Tol, la mère de Jeanne

Jan van Tol, leur fils

Gerda van Tol, épouse de Ben

Elly Soeting, épouse de Jan

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

Komunia Swięta naszych rodziców

.........

 

Communion de nos parents

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...
13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

Rodzice i państwo młodzi ...

 

............

 

 

Nos parents et nous ...

 

 

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

31 lipiec 2010, kościół Swiętego Krzyża w Warszawie. 40-ta rocznica naszego związku.Swiętujemy 31-lipca, bo 1 sierpnia warszawiacy obchodzą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego i nie godzi się organizować świąt z innych powodów.

 

Celebruje ksiądz Andrzej Przekaziński, bliski znajomy z czasów naszego mieszkania w Wilanowie. Dnia 27 sierpnia 1977 w naszym częstochowskim Kościółku celebrował ślub mojej siostry Anki z John'em Parry.

 

.........

 

Le 31 juillet 2010. Dans l'église de la Sainte Croix à Varsovie, le révérend Andrzej Przekaziński préside le 40e anniversaire de notre mariage. L'opinion publique réserve le 1er août à l'anniveraire de l'Insurrection de Varsovie de 1944.

 

Nous connaissons Andrzej Przekaziński de notre séjour à Wilanów. C'est lui également qui avait béni le 27 août 1977 le mariage de ma soeur Anna avec le canadien John Parry. C'était dans l'église de la Vierge Marie à Częstochowa. 

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

Po Mszy Sw. w Warszawie, wielkie spotkanie z rodziną i przyjaciółmi w gospodarstwie państwa Alicji i Bogusława Królasików w podwarszawskich Błoniach. Kilka wspaniałych dni bardzo potrzebnych, bo rzadkich spotkań, wspólnych posiłków, gier i zabaw...

 

.........

Après les cérémonies varsoviennes, nous nous retrouvons dans la ferme de Alicja et Bogusław Królasik à Błonie, un village à 20 km de Varsovie. Tous avaient besoin de se détendre, la famille est venue du Canada et de la Hollande, des rencontres, plutôt rares à cause des distances, étaient chaleureuses, les repas pris en commun excellents, on jouait ...

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

Z dziećmi Aleksandrą i Rafałem i wnukami Anastazją i Matthiasem w Lille. Około 2004 roku. 

 

.........

 

Lille, 2004. Avec nos enfants Aleksandra et Rafael et nos petits-enfants Anastasia et Matthias.

13 kwiecień 1970, 1 sierpień 1970, 31 lipiec 2010, 1 sierpień 2015 ...

Dziękujemy Opatrzności za dziś...

.........

Merci Providence pour ce que nous avons...

Partager cet article
Repost0