Krystynie
W czerwcu 2009 roku, The Washington Post opublikował artykuł o Paul'u Wassermannie, którego pokazuje zdjęcie z roku 1945. Później stanie się on wybitnym znawcą problemów informacji, książek i przekazywania wiedzy. Napisze, między innymi, dużą ksiażkę o bibliotekach i maszynie. Będzie wykładał. Także w Warszawie.
Maszyna na zdjęciu z roku 2013, to Naumann Erika. Mój Ojciec otrzymał ją chyba w roku 1946 od żołnierza wyzwolicielskiej Czerwonej Armii, który tym łupem z Berlina odwdzięczył mu się po porodzie żony. Służyła domowej administracji Bukowskich, mojej i Anki pracom magisterskim, stoi tuż za mną, na chwilę wyjęta z szafy.
W warszawskim Centralnym Instytucie Informacji Naukowo-Technicznej i Ekonomicznej, w Alei Niepodległosci, poznałem Krystynę Ostrowską, Zbigniewa Michejdę, pioniera informacji naukowej w Polsce i jego siostrę Barbarę, innych jeszcze... Z Krystyną spotykaliśmy się w Łazienkach, w Kazimierzu nad Wisła, chodziliśmy na tańce do Olimpu. Została mi krótka rozmowa w Kazimierzu, bodaj w restauracji, przy pilawie - bardzo był smaczny. Zbyszka widziałem po raz ostatni na statku Stefan Batory, w Londynie. Zmarł w Anglii. Barbarę i wnuka Zbyszka, Noego, spotykam w Warszawie.
W latach 1970, kiedy już byłem we Francji, do Warszawy przyjechał Paul Wassermann. Krystyna została jego żoną. Mieszka, po śmierci męża, w amerykańskiej Bethesda. Pracuje w muzeum poswięconym twó rczości kobiet w Sztuce (National Museum of Women in the Arts) w Waszyngtonie.
Nie wiem już w jaki sposob odnalazłem w internecie Krystynę Wassermann. Nawiązaliśmy kontakt. Przysłała mi pocztą piękny album o malarstwie Audrey Niffenegger ze swoim artykułem, i z miłą dedykacją.
22 września ubiegłego roku odwiedziła nas w Lille. Spędziliśmy wspaniałe popołudnie. Już nie było czasu, aby odwiedziła zawodowo ważny Palais des Arts.
Opowiadam to nie dlatego, ze Paul, mój ojciec i ja używaliśmy maszyn do pisania tej samej marki. Mnie, człowieka pisującego, uderzyło to odrazu. Ciekawe są zwłaszcza losy ludzi i rzeczy, motywy postepowań. Co skłoniło młodego krasnoarmiejca do wyboru, w zniszczonym Berlinie, takiego właśnie przedmiotu, jak to się stało, że moja Babcia szyła latami w domu w Częstochowie na maszynie Singer'a, produkowanej w latach 1930 przez ten sam koncern?
Wszystkim zdarzają się takie sploty okoliczności. Warto o nich pomyśleć. Dziękuję Ci Krystyno za wizytę u nas. I za Twoja ksiażkę.
Andrzej