Overblog
Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
19 novembre 2017 7 19 /11 /novembre /2017 13:12

Homilia Księdza Adama Bonieckiego

wygłoszona przes pogrzebem Piotra Szczęsnego,

tragicznie zmarłego na skutek samospelenia

przed Pałacem Kultury w Warszawie w dniu 19 października br.

 

 

Żegnamy człowieka, który jest jak krzyk, który rozdziera ciszę. Jak ogień, który z ciemności wydobywa kształt rzeczy w ciemnościach jakby nieobecnych, bo niedostrzegalnych.

 

Jezus mówi: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele…”. O czym mówi? Dom Ojca, do którego zdąża Jezus, do którego nas ludzi zaprasza, to dom, którego mieszkańców nie interesuje już metraż ani liczba izb na jednego mieszkańca.

 

„Gdy się rozpadnie dom doczesnej pielgrzymki [Twoich wiernych] znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie”. „Mieszkań wiele” znaczy bogactwo, różnorodność. Wielu z nas różnorodność przeraża. Często nie rozumiemy różnorodności. Oczekujemy, że doskonałość dla wszystkich jest taka sama. Inność budzi w nas odruchy obronnej agresji… Jezus jednak mówi wszystkim, co czują się w oczach ludzkich „inni”: nie lękajcie się, mieszkań jest wiele.

 

Żegnamy śp. Piotra. Człowieka, który jest jak krzyk, który rozdziera ciszę. Jak ogień, który z ciemności wydobywa kształt rzeczy w ciemnościach jakby nieobecnych, bo niedostrzegalnych. Krzyk – budzi strach. Ogień – budzi strach. Śmierć budzi strach.

 

Czytanie z Księgi Koheleta – to wizja człowieka, który widzi więcej niż inni, widzi rozpadający się świat. Inni jeszcze nie widzą, dla nich jeszcze wszystko jest, jak było. Kohelet widzi: „i kręcić się już będą po ulicy płaczki; zanim się przerwie srebrny sznur i stłucze się czara złota, i dzban się rozbije u źródła, i w studnię kołowrót złamany wpadnie…”

 

Piotr był z tych, którzy widzą ostrzej, widzą to, czego większość ludzi nie dostrzega, czuje drgania sejsmiczne, których wielu nie czuje, widzi rysy na murze, stłuczony dzban i złamany kołowrót, widzi symptomy katastrofy. Wierzy, że może ostrzec. Wie, że to uczynić musi.

 

Widzę pana Piotra: wieczór, kilka ostatnich godzin życia, trwania pod Pałacem Kultury. Myślę o wewnętrznym dialogu, który z sobą toczy. Dialog trudny. Straszny. Samotny wśród biegnących ludzi… Wyobrażam sobie cisnące mu się do głowy pytania: Czy warto? Jaki krzyk? Jaki znak może ludzkie serca poruszyć? O tym być może myślał, siedząc kilka godzin pod Pałacem Kultury. Napisał: „Wierzcie mi, nie jest łatwo…”.

 

Mówią mi­: z samobójcy robisz świętego. Nie jestem urzędem ogłaszającym świętych. Myślami stoję tam, na placu pod Pałacem Kultury i pytam: kim ja jestem, żeby osądzać czyn mego bliźniego? Taki czyn. Tak dramatyczny…

 

Zdumiewają mnie ci, którzy śp. Piotrowi rzucają w twarz: niepotrzebna jest ta twoja męka, czyn nieadekwatny do sprawy. Twojego krzyku nie posłucha nikt. Tak mówią zadowoleni z siebie „sprawiedliwi”. Człowiekowi, który swoją egzystencję, swoje „być”, zamienił w krzyk, zamienił w ogień. W ból.

 

Uważajcie, sędziowie swoich braci, wy, ani zimni, ani gorący – żebyście nie zostali wypluci z ust Boga. Żeby nie usłyszeć krzyku, żeby nie zobaczyć świata w tamtym blasku, wymyślacie formuły obronne, że to nie był krzyk, że to nie był blask…

 

Wszyscy znamy testament Piotra. Nie czas i nie miejsce na odczytywanie go. Jednak na jeden szczegół chcę zwrócić uwagę: Testament Piotra jest krzykiem niepokoju, krzykiem bezradności, krzykiem protestu. Ale jest krzykiem miłości, nie nienawiści.

Kraków, 14 listopada 2017

Homilię można wysłuchać tu :

https://www.youtube.com/watch?v=stJDIRAlsrk

 

 

Przytoczone wypowiedzi mówią wszystko o dzisiejszej Polsce. Odnoszą się do listów testamentów pozostawionych na warszawskim bruku przez Szarego Człowieka. W przejmujących słowach mówił ksiądz Boniecki, odnosząc się do myśli Starego Testamentu i do nauczania Papieża Franciszka o Miłosierdziu, wskazując na nasze rodziny, na naszych bliskich,kolegów w pracy i znajomych, którzy myślą inaczej, i którzy winni są posłuszeństwo prawu i demokracji. Wskazał na to, że Piotr Szczęsny z nami jest, że wskazał nam zagrożenie, że musimy, każda i każdy z nas, zrobić wszystko co możemy, aby zagrożenie usunąć.

 

Podobnie odebrałem sejmowe wystąpienie posła Marka Sowy z 9 listopada, Jego prośbę o minutę ciszy, dla człowieka, który kochał Polskę odbrałem w tym samym duchu co homilię ks. Bonieckiego. I z wdzięcznością.

 

Były jeszcze ostatnio inne teksty i różne wypowiedzi, Rada Europejska uchwaliła w Strasbourgu rezolucję na temat rządów PiS. Uczenie i bardzo technicznie wyłożone są tam elementy, które opisuje dostępniej Piotr Szczęsny. O Rezolucji Rady Europejskiej wypowiedział się, w dłuższym wywiadzie Pan Prezydent. O działalności ks. Bonieckiego decyzję podjął także Przełożony polskich Mariawitów. 

 

Rezolucja Rady Europejskiej napełniła mnie smutkiem, wywiad Pana Prezydenta mógłby być dziełem PiS'u, a decyzja księdza Przełożonego przypomina mi czasy, kiedy zamykano usta takim teologom jak Hans Kung ...

 

Jędrzej Bukowski

Partager cet article
Repost0
18 mars 2017 6 18 /03 /mars /2017 22:40

Po francusku nazywa się rue des Verts Près. Która to już moja kolejna ulica ? Prawdopodbnie ostatnia. Pierwszą była ulica Niepodległości 17, w niegdyś polskim Łunińcu. Tam mieszkaliśmy z Rodzicami i tam dostałem, 30 listopada 1935 roku, pierwsze życzenia imieninowe od bliskich z rodziny. Pożyję, zobaczę. Najpierw o Czasie postprawdy.

 

Mijają kolejne krzyżyki, ale staram się myśleć, bo świat gorszeje, albo tak mi się wydaje ze starości. Niektórzy, np. angielski słownik Oxforda z roku 2016, mówią o czasie postprawdy, czyli takim, kiedy fakty straciły znaczenie, a kandydaci na najwyższe urzędy państwowe świadomie kłamią, odwołując się do niskich emocji elektoratu zamiast do logiki i zdrowego rozsądku.

 

Popatrzcie : w państwie Polskim najważniejszy prezes partii władzy decyduje de omnibus rebus, ważni a posłuszni urzędnicy, jak pani premier, minister obrony narodowej, minister sprawiedliwości, minister śrowiska ... niczym kukiełki decyzje Prezesa wykonują, Prezydent jakoś mało się udziela, choć grzeczny, płoty wokół Sejmu budują, drzewa wycinają, podobno symbole narodowe zmieniać będą, o przypomnieniu rocznicy przystąpienia Polski do NATO zapominają, Solidarność (to był taki duży związek zawodowy, który nas do Europy wprowadził), a szczególnie Lecha Wałęsę gumkują ... o tylu ludziach i o tylu sprawach chciałoby się ponarzekać, jak choćby o kobietach, których nie lubi jedna pani poseł, o wrogości do immigrantów i o naszych księżach biskupach, mimo że chyba tylko prymas Polski, arcybiskup Muszyński dobrze ocenił Donalda Tuska ...

 

Poza państwem Polskim, w Brukseli, tegoż Donalda Tuska wybrano po raz drugi na przewodniczącego Rady Europejskiej, pani Premier Szydło odczytała kompromitujący list do innych pań i panów Premierów i Ministrów, jeden kompetentny specjalista dał się, nie wiedzieć dlaczego, oszukać Prezesowi partii władzy, zawiedzionego z pewnością postawą 27 państw, i wśród nich Premiera Węgier i Pani Premier Wielkiej Brytanii.

 

Wybranemu Prezesowi trzeba jak najserdeczniej gratulować. Pozostał wstyd gorączkowego poszukiwania przez władze lepszego Polaka, nienawiści do przedstawiciela własnego narodu i kompromitacja polskiej ekipy w Brukseli. Tak po prostu było, a to niedobrze tej ekipie wróży. Nawet jeżeli jeszcze przez jakiś czas nasze biedne materialnie społeczeństwo będzie wrażliwe na pieniądze, jeżeli da się zwodzić fałszom obietnic, i jeżeli nie przestanie ulegać jakiejś tajemnej magii oszustwa, braku szacunku dla bliźniego, czy zwykłemu zmęczeniu, bo nie jest ono w stanie zrozumieć tego się dzieje w jego własnym kraju.

 

Niepokoi to i męczy. Jednak oglądajmy dalej. Oto Holandia, ojczyzna mojej żony kilka dni temu uspokoiła się po przegranej nacjonalisty Wilders’a, sojusznika francuskiej ultraprowicowej szefowej Frontu Narodowego, Marine Le Pen. A do rozwiązania jest przecież sprawa stosunków z Turcją i jej faszyzującym premierem.

 

We Francji toczy się właśnie wyjątkowo szczególna kampania prezydencka. Najbardziej znani kandydaci po pierwsze wzajemnie się nienawidzą, po drugie tacy jak Pani Le Pen (córka potępionego przez nią samą słynnego Jean-Marie, obecnie ultra prawicowa posłanka do Parlementu Europejskiego, oskarżona, wraz z ojcem, o nadużycia finansowe), i François Fillon (były premier Francji w czasie prezydentury Nicolas Sarkozy, obecnie poseł do francuskiego Zgromadzenia Narodowego, jest kandydatem prawicy i centrum, był powszechnie uznawany za człowieka uczciwego, ale oficjalnie uznano go winnym ukrywania pracy jego żony i ich dwojga dzieci, oraz nie ujawnienia dwóch garniturów, otrzymanych w prezencie) mają bardzo dobre wyniki badań opinii publicznej i dla wielu wyborców lęk, prawdopodobny wobec Marine Le Pen, a dla mnie samego wątpliwości prawne i moralne wobec ewentualnej prezydentury François Fillon, czynią tę kampanię wyjątkową i szczególną.

 

Wśród innych pretendentów jest Jean-Luc Melanchon (znany i popularny polityk i mówca sprzeciwiający się aktualnej polityce francuskiej partii socjalistycznej), Emmanuel Macron (młody i błyskotliwy były minister ekonomii w rządzie prezydenta Hollande), czy Benoït  Hamon (były minister edukacji narodowej w rządzie prezydenta Hollande). Ich szanse są minimalne.

 

Pasjonowaliśmy się kilka tygodni temu wyborami w Ameryce. Nikt nie przewidział ich wyniku. Przypomina się pytanie Leibnitza dlaczego jest raczej coś niż nic ? Prezydent Stanów Zjednoczonych to jest przecież wielkie (ale mniejsze niż nasz Prezes) coś i konia z rzędem temu kto wie jak z nim jeździć.

 

Tyle postprawd rządzi nami wszystkimi... Nie chcę wierzyć, że to świat jest gorszy, wiem, że to ja jestem stary. Francuski uczony Jean Delumeau przypomniał kogoś, kto mówił, że temu, kto przyznaje, że nie da się zobaczyć, co jest za zasłoną czasu, nie wolno stwierdzać, że tam nie ma nic (to ja przywołałem czas, u Delumeau było o Wielkim Wybuchu).

 

Mimo wszystko wierzę, że człowiek zdolny jest do wszystkiego, nawet do dobra...

Jędrzej Bukowski

 

PS. Dziękuję Jurkowi K. za ważne uwagi o pisaniu nazwisk, i Jankowi M. za informację o udanej operacji, za uwagę o wyborach w Holandii. 

Partager cet article
Repost0
20 mars 2015 5 20 /03 /mars /2015 17:50

koziorozec

Oglądałem tę mozaikę w maju 2007 roku towarzystwie mojej córki, Aleksandry. Byliśmy w urzekającym i wspaniałym Muzeum Bardo w Tunisie. Okoliczności sprawiły, że nie towarzyszyłem, a przecież powinienem, mojej Siostrze Annie, w Jej Ostatniej drodze w Toronto.

Dlatego tak szczególnie boleśnie odczuwam to co się tam stało parę dni temu. Anna należy do tego samego Rodu, który pieczętuje się Koziorożcem lub Jednorożcem. 

Zdjęcie, które tam wykonałem ma oddać cześć ofiarom zamachu. Jestem z Nimi...

Partager cet article
Repost0
8 janvier 2015 4 08 /01 /janvier /2015 10:18

 

 

 

 

 

 

 

Modlitwa

Boże Ojcze, dziękuję Ci za moje 80 lat, za bogactwo, które otrzymuję od tak wielu: od Rodziców i od Anki, od Jeanne. od dzieci i wnuków, od przyjaciół ze szkoły i od tych, których spotkałem na mojej drodze, od moich mistrzów.

Prowadź mnie, wskaż jak wykorzystać czas, jaki mi jeszcze zostawisz, pomóż ludziom tej Ziemi uczyć się miłości do braci.

Uświadom Władcom nędzę egoizmu i pieniądza.

Jędrzej Bukowski

Pisane nazajutrz po nikczemnym morderstwie francuskich dziennikarzy w Paryżu. W trzeci dzień po moich urodzinach.

 

 

Père,

Merci pour le don de mes 80 ans, pour les richesses que je reçois de mes Parents et de Anna, de Jeanne, de mes enfants et petits enfants, de mes amis de l’école et de ceux que j’avais la chance de rencontrer tout au long de ma vie, de mes maîtres.

Conduis-moi, montre comment utiliser le temps que tu me réserve, aide les femmes et les femmes de cette Terre à apprendre l’amour pour leurs frères.

Donne aux Puissants de ce monde conscience de la misère de l’égoïsme et de l’argent.

Jędrzej Bukowski

 

Noté suite à l’innomable meurtre des journalistes français à Paris.

   Le surlendemain de mon anniversaire.   

Partager cet article
Repost0
19 octobre 2014 7 19 /10 /octobre /2014 15:07

O Januszu Zabłockim. Myśli z tezą.

(wspominając Ojca Czajkowskiego)

Dowiedziałem się o śmierci Janusza Zabłockiego.

Uruchomiłem pamięć. W gablocie „klubu katolików” na dziedzińcu Uniwersytetu warszawskiego zobaczyłem informację o spotkaniu na temat pisma „Więź”. Był rok 1958. Dla młodego katolika z Częstochowy u progu studiów było to „na temat”.

Janusz Zabłocki wprowadził mnie pierwszy do świata, którego nie znałem. Od owej rozmowy do dziś w tym świecie mieszkam, w jakimś sensie.

Chcę powiedzieć coś ogromnie istotnego o sądzeniu ludzi. Byłem świadomy, podobnie jak wszyscy, konfliktu między Januszem Zabłockim a Tadeuszem Mazowieckim. Należałem do tych, którzy wiedzieli bardzo mało, czułem tylko, że idzie o coś ważnego.

Obaj dziś nie żyją. Nie chodzi o to, że z Tadeuszem łączyła mnie i łączy nadal ważna przyjaźń, że z Januszem Zabłockim zaś znajomość tylko. Myślę, że w stosunku do Janusza nie wolny byłem od wpływu sytuacji, choć od nikogo nie odczuwałem stronniczych sygnałów.

Ważne że obaj liczące się w Polsce Pismo i Środowisko tworzyli. Że trzeba przyjąć, po chrześcijańsku, iż powodowani byli dobrą wolą. Że dostępnymi ludziom środkami nie można dobrej woli zmierzyć, a usiłując to czynić ryzykujemy wszystkiego ze wszystkim pomieszanie. Tylko w innych wymiarach może byś mierzona.

O śmierci Janusza przeczytałem w połowie września w portalu „Historykon”. Spojrzałem do kolekcji „Więzi”. Pismo nie zanotowało wydarzenia. Wyraziłem żal, że tego nie zrobiła.

Bardzo serdeczny”mail” dostałem od Pani Krystyny Zabłockiej. Cytuje Janusza z dzienników z roku 1979, kiedy obaj byliśmy na przyjęciu we francuskim senacie.

Moja pamięć o Januszu okazała się dobra.Wszystkim nam, ziemianom, idzie się raz z górki, a innym razem odwrotnie. Trudno sądzić.

Moją tezą (osobistą) jest, że źle się stało, że uprzedzono Wyroki, jakie przyjdą do nas wszystkich.

 

Jędrzej Bukowski

Partager cet article
Repost0
12 septembre 2014 5 12 /09 /septembre /2014 16:32

      Kozik VN    

bbb

bbbb

Tak pisał Edward Kozik o swojej polskości w roku 1993, w biuletynie Konsulatu RP w Lille.

 

1993-05 kozik 3

 

12 września 2014 roku przed południem Kościół Sw Marcina w Roubaix był pełen kolorowego światła. Mówiono o Nim "Edouard". Leżał skromnie przed ołtarzem, przed odejściem na Tamtą stronę.

Edward Kozik. 90 lat służby i świadectwa. Przyjaźni i przykładu.

W kwietniu 1991 roku był wśród tych, którzy przekazywali mi w Konsulacie Rzeczypospolitej Orła Polskiego, przechowanego przez Kombatantów Polskich. Zabiegał o polski język, o obecność Polski w Europie, pisał i wykładał o polskiej historii i o polskich losach, organizował wystawy...

Dobrze, że był z nami!!!


Dziujemy Mu za wszystkie nasze spotkania,

 

                        ZKt3_25-Kozik.JPG

 

                                                                             Jeanne i Jędrzej Bukowscy

 

 

Partager cet article
Repost0
14 novembre 2013 4 14 /11 /novembre /2013 08:31

 

 

 

 

dembowski 

10 lipiec 1915, Lubawa - 12 listopad 2013 Lille  

        Żołnierz Powstania Warszawskiego, Kombatant, Towarzysz.

 

Kombatanci polscy we Francji ponieśli bolesną stratę. Na Wartę odszedł żołnierz, patriota, sportowiec, bliski czlowiek. Stefan Dembowski należał, obok Stanisława Srockiego, Eugeniusza Tuszewskiego, Januariusza Grabowskiego, Janusza Derynga, Eugeniusza Janowskiego, Stanislawa Ruppa, Antoniego Przytulskiego... do inicjatorow założenia, w roku 1949, Stowarzyszenia Bylych Kombatantow Polskich w Lille i ich Rodzin, jego wieloletnim skarbnikiem.

Z żoną Janiną, był Stefan stałym gościem Konsulatu Generalnego R.P. w Lille, uczestniczył we Mszach Św. w kościele na rue de l'Hôpital Militaire, nigdy nie opuścił spotkań SPK, jakie odbywały się w lokalu Koła na rue Masurel, a potem w "kaplicy", czyli w kawiarni na przeciw naszego kościoła.

W niedzielę, 10 listopada, po Mszy, poszliśmy ze Stefanem na czekoladę. Byłem z moją żoną i z Jerzym Kędrą. Rozmowa dotyczyła naszych wspomnień z konsulatu w Lille, Stefan przypominal współpracę Janiny z moją żoną w organizowaniu konsularnych przyjęć, żartem wtrąciłem, że nie lubił, kiedy mowilem w konsulacie po francusku, Jurek zrobił zdjęcia.

Odszedł pogodny człowiek. Zostawił nam myśli o Polsce i o Polakach, serdeczność i dobro, ktore niósł.

Cześć Jego Pamięci.

 

Les combattants polonais en France sont en deuil.

Un d'eux, soldat de l'Insurrection de Varsovie, patriote, combattant

est parti joindre ceux qui tiennent la Relève.

 

Stefan Dembowski, avec  Stanisław Srocki,'Eugène Tuszewski, January Grabowski,  Janusz Deryng, 'Eugène Janowski, Stanisław Rupp,     Antoine Przytulski... a fondé, en 1949

l'Association des Anciens Combattants Polonais à Lille et de leurs Familles.

Il était aussi, pendant des longues années, son trésorier.

 

Avec son épouse Janina, Stefan venait très souvent au Consulat Général de la République de Pologne à Lille, il participait, rue de l'Hôpital Militaire, aux messes de la communauté polonaise,  il n'a jamais manqué une rencontre dans "la chapelle", en café en face de notre église.

 

Le dimanche 10 novembre après la messe, nous sommes allés prendre un chocolat avec Stefan, mon épouse et Jerzy Kędra. Pendant la conversation, Stefan nous rappelait la complicité de Janina et de mon épouse lors des receptions au Consulat. Me permettant une plaisanterie, je lui reprochais l' irritation qu'il manifestait quand je parlais français. Jerzy a pris quelques photos.    

Un homme tranquille est parti. Il nous a confié ses réflexions sur la Pologne et sur les Polonais.  

    Nous saluons sa mémoire. 

 

Jędrzej Bukowski 

 

 

 

 

 

 

 

 

Partager cet article
Repost0
23 mars 2013 6 23 /03 /mars /2013 15:57

     

    Uwaga: tekst dotyczy dawno minionego okresu. Pochodzi z moich starych zasobow.

Jest w nich jedynym, jaki mam.  

 

 

S P R AW O Z D A N I E

z działalności Konsula Generalnego R.P. w Lille

za okres 1 styczeń - 30 czerwiec 1995 r.

W związku z zakończeniem, dnia 30 czerwca br, zaszczytnej misji Konsula Generalnego R.P. w Lille, rozpoczętej dnia 4 kwietnia 1991 roku, pozwalam sobie przedstawić niniejszym sprawozdanie z mojej działalności w ostatnim półroczu roku sprawozdawczego 1995, uznając za logiczne, że działalność pozostałych pracowników Konsulatu w tym samym okresie omówiona zostanie przez nich samych w sprawozdaniu rocznym.

 

1. Chronologia działań.

Działania moje w omawianym okresie polegały - zgodnie z "Programem pracy Konsulatu Generalnego R.P. w Lille na lata dziewięćdziesiąte", jaki przedstawiłem Ministerstwu w październiku 1992 roku, a także zgodnie z tekstem programowym zamieszczonym w 1 numerze Biuletynu "Informacje" ze stycznia 1992 (por. ss. 3 - 10) - na kontynuowaniu tych wątków pracy Konsulatu, które stały się już trwałymi elementami pracy placówki, umacniając jej pozycję liczącej się instytucji kulturalnej i patriotycznej w Lille. Ich spis zawiera dołączone do niniejszego wyliczenie, które po krótce omówię:

Osiem koncertów muzyki klasycznej dopełniło kolejny, czwarty sezon muzyczny, podnosząc sumę wszystkich wieczorów muzycznych i kulturalnych sensu stricte zorganizowanych w ciągu czterech lat mojej pracy do przeszło pięćdziesięciu. Można szacować, iż w tych wieczorach wzięło udział około tysiąc osób, z których wielu było naszymi stałymi gośćmi.

Na podkreślenie zasługuje udział w koncertach wybitnych artystów polskich, ale także francuskich i rumuńskich, szkockich, belgijskich, związanych w większości z Zespołem Orkiestry Symfonicznej Lille, ale przyjeżdżających także z Paryża, z Liège, i z Polski. Wystąpił też w Konsulacie Zespół Słowików poznańskich prof. Stuligrosza.

Wszyscy artyści koncertowali w Konsulacie nieodpłatnie. W ostatnim okresie sami artyłci proponowali nam daty i programy koncertów, co świadczy o tym, iż Konsulat istotnie stał się uznanym miejscem kulturalnym Lille i że wypracował sobie liczącą się grupę doskonałej publiczności.

Grupa pięciu spotkań poświęconych problematyce nauczania języka polskiego, kontaktom szkolnym polsko-francuskim i działalności publicznej przestawiciela naszych środowisk polonijnych wpisuje się w stałe zainteresowanie Konsulatu utrzymaniem i umocnieniem tożsamości narodowej polskiej w tej części Francji i naszą troskę o rozwinięcie tych wartości pośród młodego pokolenia Polaków. Na podkreślenie zasługuje doskonały dla tych spraw klimat, panujący w licznym środowisku tutejszych nauczycieli języka polskiego, utrzymującym naturalne i silne związki z uniwersytetem Lille III i jego bardzo ważnym Ośrodkiem Kultury i Cywilizacji Polskiej.

Obydwa tegoroczne spotkania zostały bardzo dobrze przyjęte wśród nauczycieli i rodziców, a także dzieci polskich i polonijnych. Przy organizowaniu ich korzystałem z bardzo wydatnej pomocy tych środowisk, a zainteresowanie okazali też nasi przyjaciele Francuzi z tutejszych władz szkolnych. Tylko ze względu na okres egzaminów w szkołach francuskich nie doszło do obecności na naszym wieczorze recytacji poezji dzieci francuskich, o obecność których prosiłem Kuratorium. Za wzorowe uważam zainteresowanie, jakie dla styczniowego wieczoru poświęconego językowi polskiemu okazał p. prof Dobroński, Kierownik Urzędu d/s Kombatantów i Osób Represjonowanych. Dzińki niemu uzyskaliśmy odpowiednią ilość egzemplarzy "Pana Tadeusza", z taką radością odebranych przez dzieci w nagrodę za znajomość i naukę języka polskiego.

Za wyjątkowe należy uznać polsko-francuskie spotkanie poświęcone omówieniu naszych wspólnych tradycji militarnych. Wymagało ono bodaj najbardziej pracochłonnego przygotowania, ale wykazało też na bardzo konkretnym terenie Okręgu Wojskowego Lille i Jego Dowództwa, oraz dzięki zaangażowaniu i współpracy Ataszatu Wojskowego naszej Ambasady, że Strona Francuska jest takimi kontaktami zainteresowana i że grunt dla dalszej współpracy jest przygotowany.

 

2. Codzienność

Oczywiste jest, że wyliczone i omówione przeze mnie spotkania i wieczory w Konsulacie, jakkolwiek wymagające bardzo dużego nakładu pracy i intensywnych przygotowań, nie w pełni zdają sprawę z codzienności Konsula Generalnego. Ta, poza różnych czynności i stałej refleksji wymagającymi przygotowaniami spotkań i imprez, wypełniona jest przyjmowaniem licznych interesantów, załatwianiem bieżącej korespondencji, a także kontaktami na zewnątrz Konsulatu.

Do szczególnie trudnych w ostatnich trzech latach należała sprawa dzieci M., dwojga małoletnich ofiar zabójstwa ich matki we Francji w roku 1992, które po dramacie powróciły do rodziny do Polski i znalazły się na granicy nędzy i niestety także w skomplikowanych warunkach, będących skutkiem bezrobocia ich Ojca. Dzięki dużej pomocy tutejszego adwokata polskiego pochodzenia dowiedziałem się, że istnieje możliwość uzyskania dla dzieci odszkodowania materialnego. Zgromadziłem też obszerną dokumentację całej sprawy. Z wielką satysfakcją udało się, po długich i skomplikowanych zabiegach i kontaktach uzyskać, zupełnie niedawno, sfinalizowanie procesu i sporą sumę, która pomoże - mam nadzieję - obojgu dzieciom uniknąć choćby materialnej nędzy. Pozytywne i bardzo rzeczowe stanowisko władz lokalnych w miejscu zamieszkania dzieci doprowadziło, już w lipcu, do mianowania babki dzieci kuratorem i wyznaczyć numer konta na które wspomniany adwokat przekaże uzyskaną w procesie sumę pieniędzy. Przeprowadzenie tej sprawy uważam za jeden w największych sukcesów.

Do ważnych zaliczam mój udział w organizowaniu pawilonu polskiego na wielkich Targach w Douai, w lipcu roku 1992 i w Wystawie tkaniny artystycznej w Tournai, w Belgii, w sierpniu roku 1993 (na zajęcie się wystawą w Tournai uzyskałem zgodę pana Ambasadora R.P. w Brukseli). Obecność polska stanowiła najważniejszy element obu tych ważnych imprez i w obu, dzięki mobilizacji uczestników polskich i życzliwości organizatorów imprezy zakołczyły się pełnym sukcesem.

Dużo satysfakcji przynosiło również pośredniczenie w sprawach uzyskiwania dokumentacji pobytu Polaków we Francji w okresie okupacji niemieckiej, potrzebnej dla otrzymania rekompensaty za ówczesną pracę. Ostatnio przyszło do Konsulatu kilka takich próśb z Polski, w szczególności od pana R., mieszkańca Tenczynka w woj. Krakowskim i od p. R. z Wrocławia. W obu tych wypadkach cierpliwa korespondencja z merostwami i odpowiedniami instytucjami opieki społecznej pozwoliła uzyskać potrzebne naszym Rodakom dokumenty.

Pośredniczyłem też w ważnej inicjatywie osobistej jednego z naszych Emigrantów z Lens, który skierował do Premiera Francji szereg pism na temat możliwości uznania przez Francję chorób zawodowych górników polskich. W końcu czerwca otrzymałem od dyrektora Gabinetu Premiera Francji odpowiedź dla naszego Rodaka, zapewniającą go o osobistym zainteresowaniu Premiera przedłożonym przez p. O.  problemem.

Do ważnych wyników pracy zaliczam też zgromadzenie pełnej kartoteki adresowej wszystkich organizacji polonijnych i polsko-francuskich działających w okręgu konsularnym Lille. Lista ta została w całości wykorzystana przez Polską Misję Katolicką w Paryżu, w opublikowanym przez nią niedawno Informatorze Polonijnym.

Jako członek Komitetu d/s renowacji Pomnika Bajończyków Polskich w La Targette, brałem udział w pracy wspaniałej ekipy działaczy niepodległościowych i patriotycznych. Wykorzystując doskonałe stosunki Konsulatu z Władzami francuskimi i organizując w Konsulacie koncerty poświęcone tej sprawie przyczyniłem się do zebrania potrzebnych pieniędzy i do ukończenia prac restauracyjnych. "Dossier" tej sprawy przynoszą "Informacje", n° 2-3 (12-13), luty 1993 i późniejsze.

 

W okresie sprawozdaczym wziąłem wreszcie udział w przeszło 25 spotkaniach z organizacjami polonijnymi i polsko-francuskimi w terenie.

Z inicjatywy i dzięki pomocy naszych przyjaciół odbyło się także kilka wieczorów filmowych.

 

3. Biuletyn informacyjny.

Wspomnieć też trzeba o Biuletynie "Informacje" Konsulatu Generalnego R.P. w Lille. W okresie od stycznia 1992 do kwietnia 1995 ukazało się 20 numerów biuletynu o łącznej objętości 615 stron. Gotowy do druku jest numer 21-szy, ukończony w czerwcu br. W porozumieniu z moim następcą, p. Konsulem Generalnym J. Drożdżem, ukaże się on w terminie późniejszym, moim nakładem własnym.

Poza pierwszym numerem, napisanym wyłącznie w języku polskim, "Informacje" redagowane były w dwóch kolumnach, polskiej i francuskiej. Nakład biuletynu wynosił około 200 egzemplarzy, przy czym zarówno wykonywanie fotokopii, jak i rozprowadzanie ogromnej większości nakładu zawdzieczam dobrowolnym działaczom, którzy w ten sposób pomagali pracy Konsulatu.

Jeżeli chodzi o treść "Informacji", to poza obszernie omawianą rubryką "Z życia Konsulatu", programami imprez i wieczorów, sprawozdaniami z wizyt wybitnych osobistości, jak prefekta Regionu i Przewodniczącej Rady Regionu, czy Przewodniczącego Rady Wojewódzkiej, do wiadomości naszych Czytelników przekazywaliśmy:

   składy kolejnych Rządów R.P. wraz z biogramami ministrów,

   stan Polski, omawiony, na podstawie prasy krajowej,

   dokumenty rządowe dotyczące współpracą z Polonią Świata (Uchwała n° 145/91 Rady Ministrów R.P.),

   sprawy związane z nauczaniem języka polskiego (zwłaszcza n°n° 6, 9-10 z r. 1992, i 7(17) z 1993r,

   tekst "Ustawy konstytucyjnej o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej" (n° 1 (11), styczeń 1993),

   tekst "Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży" (n° 2-3 (12-13)), luty 1993,

   wypowiedzi młodych przedstawicieli Emigracji polskiej w związku z tworzeniem się Wspólnoty Europejskiej (n° ze stycznia 1993),

   obszerny numer (4 (14), z kwietnia 1993) na tematy Powstania w Getcie warszawskim , z tekstem mowy prof. Bartoszewskiego z dnia 10 lutego 92 roku,

   numery specjalne (maj, 1992, 1993) "Gdy myślę Polska ..." w związku ze świętem narodowym R.P. dla biuletynu wypowiedzieli się wybitni przedstawiciele środowisk poloninych, ale i Ambasador R.P. w Paryżu, prefekt Regionu, itd...

 

   zespół tekstów prawnych w związku z wyborami we wrześniu 1993 (n° 6 (16), wrzesień 1993,

 

   ankietę o warunkach życia i pracy polonijnych zespołów folklorystycznych (n° 8 (18), maj 1994,

 

   numer specjalny poświęcony Powstaniu Warszawskiemu 9 (19), październik 1994,

...

Biuletyn okazał się bardzo potrzebny szerokim środowiskom polonijnym. Dla wielu osób, zwłaszcza po zaprzestaniu ukazywania się "Narodowca", było to obok "Głosu Katolickiego", jedyne pismo informujące o sprawach emigracyjnych i krajowych.

 

4. Stosunki Konsulatu z władzami francuskimi i z Korpusem Konsularnym. 

Jeżeli chodzi o stosunki Konsulatu z miejscowymi władzami francuskimi, to sądzę, iż bez przesady można je określić jako doskonałe. Świadczą o tym oficjalne wizyty złożone w Konsulacie przez panią Marie-Christine Blandin, Przewodniczącą Rady Okręgu (która złożyła taką wizytę jedynie w naszym Konsulacie), pana Prefekta Mahdi Hacène, Przewodniczącego Rady Wojewódzkiej (Conseil Général), Pana Jacques Donnay, Ks. Biskupa Jean Vilnet i księdza biskupa pomocniczego Jean Délédicque, dowódcy Okręgu Wojskowego Lille, gen. Aumonier i Orkiestry Wojskowej Lille, itd ... Także Merostwo Lille, mimo, że pan Pierre Mauroy nie złożył u nas wizyty, darzyło nas wielką przyjaźnią, o czym świadczy konkretna, materialna pomoc, polegająca na dwukrotnym wypożyczaniu Konsulatowi dźwigu, pozwalającego na wykonanie prac przy fasadzie budynku, na odrestaurowaniu przez techników Merostwa urządzeń do projekcji filmów, na wielokrotnym wykonaniu reprodukcji biuletynu, itd..

O doskonałych stosunkach z Merostwem świadczy też udostępnienie mi, naturalnie nieodpłatne, prestiżowej sali "Hospice Comtesse" i pełnego wyposażenia technicznego w dniu 10 czerwca, na spotkanie pożegnalne. Na spotkanie to przybył też Pan Pierre Mauroy, burmistrz Lille i wygłosił bardzo serdeczne przemówienie, w którym podkreślił rolę Konsulatu R.P. w mieście i w regionie. W czasie tego spotkania, pan P.Mauroy wręczył mi Złoty Medal miasta Lille, odpowiadający godności honorowego obywatela miasta. Podobne wyróżnienie otrzymałem od władz miasta Marly, jednego z tych, z którymi Konsulat utrzymywał częste i bliskie stosunki.

Podobnie dobre kontakty istniały z licznym Korpusem Konsularnym Lille, którego w ostatnich kilku miesiącach byłem dziekanem. Już po spotkaniu w dniu 10 czerwca, na które przybyli wszyscy członkowie Korpusu, zorganizowano, dla mnie i dla mojej żony, specjalny wieczór pożegnalny Korpusu Konsularnego, w czasie którego proszono mnie o pozostanie honorowym członkiem Korpusu.

Omówiona powyżej i w poprzednich Sprawozdaniach rocznych działalność wyraziła się naturalnie w odpowiedniej dokumentacji. I tak, poza kompletem biuletynu "Informacje" i kartoteką adresową środowisk poloninych, przekazałem mojemu Następcy, p. Konsulowi Generalnemu J. Drożdżowi 11 teczek Archiwów i 32 teczki spraw załatwionych, bądź będących w toku (vide załączniki n° n° 3 i 6 do Protokółu Zdawczo-Odbiorczego z przekazania Urzędu z dnia 26 czerwca 1995).

Pozwalam sobie na wskazanie na ten fakt, gdyż ja sam, kiedy w kwietniu 1991 roku przejmowałem Konsulat Generalny R.P.L w Lille i podpisywałem identyczny Protokół, poza kilkoma adresami nie otrzymałem od mojego poprzednika żadnego dokumentu i ani jednego listu.

Chcę jednocześnie podkreślić bardzo dobrą atmosferę, w jakiej odbyło się przekazanie moich obowiązków panu Konsulowi Generalnemu J. Drożdżowi i jego osobiste, bardzo pozytywne i życzliwe podejście do sytuacji.

 

 6. Czego żałujĘ ...

W świetle tego wszystkiego mogę zapewne powiedzieć, że swoje zaszczytne obowiązki starałem się wykonywać rzetelnie i że przyniosły mi one dużo satysfakcji. Wielu rzeczy, które planowałem nie udało mi się zrealizować. W szczególności nie doprowadziłem do ogromnie potrzebnego spotkania z tymi wszystkimi, którzy w ciągu ostatnich lat z poświęceniem i zaangażowaniem nieśli Polsce i Polakom znaczącą pomoc humanitarną. Miałem z tymi wspaniałymi, ludźmi setki kontaktów, wielu z nich wystawiałem specjalne pisma przeznaczone do naszych Władz Granicznych i Celnych z prośbą o ułatwienie im wjazdu do Kraju. Bardzo często było to dla nich konkretną pomocą. Załuję jednak, że nie udało mi się spotkać się z nimi wszystkimi i omówić ich działalnoŚci.

Podobnie z braku czasu nie doprowadziłem do spotkania z ludźmi organizującymi kontakty miast bliźniaczych, przeszło trzydziestu w rejonie konsularnym Lille. Znam te sprawy z częstych pobytów na miejscu i wiem, że bardzo często współpraca ta jest bardzo konkretna i potrzebna zarówno Polakom, jak i Francuzom.

Zbrakło mi też czasu na bardziej zorganizowane kontakty z naszym duchowieństwem. Z wielu rozmów wiem, że niesłychanie potrzebna praca naszych księży i sióstr zakonnych, wykonywana z wielkim poświęceniem i oddaniem, często nie znajduje odpowiedniego zrozumienia Francuzów, że często brakuje go także z naszej strony ...

7. Kontakty z władzami polskimi.

Omówienie to wypada chyba zakończyć paroma uwagami dotyczącymi kontaktom moim z Ambasadą w Paryżu i z Ministerstwem. Szczególną i bardzo ważną rolę przypisywałem przez cały czas pełnienia moich obowiązków kontaktom z Jego Ekscelencją Panem Ambasadorem, prof. J. £ukaszewskim. Dobre tu miejsce na złożenie Mu wyrazów głębokiej wdzięczności za to, że zawsze miał dla mnie czas, że we wszystkich rozmowach i na wszystkie tematy byliśmy, według jego własnego określenia "na tej samej długości fali".

 

Inne spotkania i kontakty w Ambasadzie, dla których okazje stwarzały prawie wyłącznie przyjazdy z pocztą dyplomatyczną miały charakter przypadkowy, nie odpowiadały głębszemu zamysłowi koordynacji i systematycznej wymiany, która jak sądzę spełniałaby ważną rolę dla nas, w większoŚci nowicjuszy w naszej pracy. W czasie mojej pracy wziąłem udział w dwóch spotkaniach konsulów generalnych: w tym, które zorganizowałem w Lille w związku z "Assises de la Polonité" i w Paryżu, z p. dyrektorem Czaputowiczem, w 1992r. O wiele to za mało.

Do bardzo trudnych zaliczam stosunki z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i fakt ten przypisuję najwidoczniej niemożliwej do uniknięcia sytuacji, w której, w okresie zmian ustrojowych trzeba było wypracowywać nową politykę zagraniczną Państwa, dokonywać zmian personalnych w Urzędzie, ustawiać na nowo stosunki Urzedu i Placówek zagranicznych i jeszcze dawać sobie radę z dobrze mającą się na miejscu i w terenie "starą gwardią", bynajmniej nie mającą zamiaru ułatwienia realizacji wszystkich tych zamierzeń.

Istotnie, mianowano do pracy wielu nowych ludzi. Ale już zapewne nie można było wyciągnąć wniosku z tego, że wraz ze zmianą ustroju zmieniła się też sytuacja międzynarodowa, i że utrzymanie wszystkich starych przepisy funkcjonowania ministerstwa jest niemożliwe. Szczególnie dotkliwe było to w dziedzinie finansowej: zupełnie poważnie tłumaczono mi na przykład, że kiedy przyjeżdża służbowo do Lille Ambasador R.P. to mogę go przyjąć konserwami z magazynu i dokupić do nich z własnej kieszeni bułkę, ...

 

Wszystkim nam brakowało bliższych i rzeczowych konktaktów z Ministerstwem. Postulowałem je bardzo często, także w jedynej mojej rozmowie z Ministrem Spraw Zagranicznych, dnia 8 stycznia 1992 roku. Dotyczyła ona zasadniczych spraw personalnych Konsulatu w Lille i mimo jednoznacznych konkluzji bardzo długo musiałem czekać na konkretne rezultaty. Sądzę, że bardzo potrzebne byłoby choć raz w roku spotkanie w Ministerstwie konsulów generalnych pracujących w krajach o zbliżonej problematyce. 

 

Zdumiewające jest, że w tak trudnej sytuacji finansowej Resortu, zawsze znajdowały się pieniądze na przyjazdy do Lille zespołów kontrolnych, z reguły inspirowanych donosami pochodzącymi z Konsulatu, i nigdy nie wyrażających najmniejszego zainteresowania tym, co Konsulat pozytywnie robi, czemu służy i czy ma ku temu odpowiednie warunki. Dawałem tym sprawom wyraz w szczegółowych pismach do odpowiednich Osób w Ministerstwie. Teraz nie chodzi już o to, aby do tych spraw wracać, ale o to, aby mieć świadomość, że pojawiają się rzadziej.

Imperatyw kategoryczny: służyć Krajowi.

Być może Czytający ten tekst uznają to za zbyteczny truizm, ale sformułuję go, gdyż jestem przekonany, że w myśli mojej tkwi najważniejszy element właściwie funkcjonującej służby zagranicznej. Oto istotą jej jest służba Krajowi, przekonanie każdego z nas, że powierzona nam misja wymaga od nas wciąż obecnego przekonania, że każde nasze zachowanie, każda inicjatywa, wszystko, co robimy podporządkowane jest Polsce, jej interesom, obrazowi, jaki wyrabiamy o Niej w naszym otoczeniu. Wszystko inne jest konsekwencją tego założenia. Co do mnie, pragnę tylko powiedzieć, że z takim przekonaniem podjąłem i pełniłem moje funkcje. Z pewnością wiele rzeczy mogłem zrobić lepiej. Ale za największy komplement uważam opinię p. prefekta M. Hacène, który powiedział, że dzięki mojemu działaniu w Lille polubiono tam Polskę jeszcze bardziej.

 

Wniosek osobisty.

Okoliczności historyczne czasu, w którym przyszło mi żyć sprawiły, że mogłem reprezentować mój ukochany Kraj w Kraju, który mógłby być moją drugą ojczyzną. Warunki materialne egzystencji i pracy przesądziły o tym, że zarówno przyjęcie misji konsularnej, jak i jej zakończenie należą do bardzo trudnych wydarzeń. Także jej przebieg nie wolny był od przeżyć, które być może nie miały by miejsca w normalnej sytuacji politycznej. Mimo to z całego tego wielkiego doświadczenia zachowuję poczucie, że przez jakiś czas dano mi do dyspozycji wspaniałe narzędzie służby Polsce. I to jest najważniejsze. 

 

 

Partager cet article
Repost0
14 mars 2013 4 14 /03 /mars /2013 10:35

Tout de blanc vêtu, Il demande au Peuple de Rome de prier pour lui, Il s'incline. Son père était un cheminot italien. On Le dit amoureux des pauvres. Il aurait été indulgent pour les dictateurs argentins. François le Pape, l'homme face à son destin qui porte avec lui son âge et sa foi. Face aux riches et face aux pauvres. Que de choix à faire! Les seuls qui vaillent! Que l'Esprit reste avec lui!

 

.................

 

Człowiek w bieli prosi Lud Rzymu o modlitwę. Pochyla głowę. Jego ojciec byl włoskim kolejarzem. Mówi sie o nim miłujący biednych. Podobno był wyrozumiały dla dyktatorów Argentyny. Praciszek I Papież. Przyjmuje swój los, niosąc swój wiek i swoje doświadczenie. Staje wobec bogatych i wobec biednych. Ileż wyborów przed nim! Są jedynymi, które warto podjąć! Niech Duch Swięty mu towarzyszy!

 

Partager cet article
Repost0
5 décembre 2011 1 05 /12 /décembre /2011 22:12

Wilno.JPG

 

Ostatnio kilka dobrych dni. 2 grudnia były urodziny Rafała. W kinie obejrzeliśmy francuski film Les intouchables, o bogatym tetrapleziku (??? to po polsku?) i jego asystencie. Świetne zdjęcia, i dobry tekst, nie do końca rozumiem tytuł filmu: w Indiach mianem tym określa się ludzi rzeczywiście chorych i uznawanych za niebezpiecznych, w filmie natomiast nie miałem wrażenia, że choroba jest czymś tragicznym.

 

Rano, czytanie Czapskiego w Zwojach (bardzo ciekawe pismo). Podoba mi się osobisty styl Czapskiego, który podpowiada mi, że ważniejsze jest to co ja mam do powiedzenia o sobie samym, nie z powodu egoizmu, ale dlatego, że jestem inny. 

 

"Młodość, jak często szczęśliwa (wystarczy patrzeć na te twarze młodych, słyszeć ich szczęśliwy śmiech), ale ona "o tym szczęściu nie wie". W starości się jest szczęśliwym o ile rzadziej, ale się o tym szczęściu wie i z jaką siłą gwałtowną! Notatka Delacroix z 1 stycznia 1861, co za hymn szczęścia. [...]" : Czapski cytuje w wagonie do Paryza notatke Delacroix. Czesto tak myślę, dobrze się czuje, kiedy gram w szachy, one mnie oddalają od codzienności.

 

Wczoraj rano "podsłuchałem" Rafała rozmowę telefoniczną z kolegą. Jaki on potrafi być miły, jak sympatycznie się odzywa. Dla nas ma z pewnościa dużo miłości i uznania, ale trudno mu wyrazić je inaczej. Muszę bardziej panować nad sobą.

 

Z trudem idzie mi biografia, o której wspominał Karol. Prawie nieskończona ilość wydarzeń, spotkań, rozmów, zapamięanych słów i gestów, widoków, nazwiska ludzi, chronologia tego wszystkiego, ustalenie ważnosci jednych wobec drugich, myślenie o tym co może zainteresować czytającego, a co chciałbym przekazać jako istotne dla moich czasów... Notatnik ojca Jeanne. Widziałem go piszącego w Hiszpanii, pisał spokojnie, dość szybko, na papierze jest malo skreślen, Jeanne potem to przepisała dla braci i sióstr. Dla kogo będzie to moje pisanie, a może powinienem pisać po francusku?

 

Słowo o zdęjciu rodziny w Wilnie. Ono też ma swoją historię. Wykonano je około 80 lat temu (mój ojciec, siedzący w środku, nieco przed rodzicami, zmarł mając 82 lata).  Zapomniałem o zdjęciu na strychu w Revel i z powodu wilgoci uległo zniszczeniu. Mam nadzieję, ze znajdę jeszcze fotografa, który je odnowi.

 

Hier, un mail de l'Administration du blog. J'ai pu poser mes questions. J'ai réussi également une manipulation des images. Ouff !

 

Jęrzej Bukowski


Partager cet article
Repost0